Maraton filmowy produkcji fabularnych to jednak inna rzecz. Całonocne projekcje odcinków Bomby w combo specyficzna, niedbała kreska + od cholery męczących przekleństw + "gówniany" gimbo humor po prostu musi ryć banię. Tak samo nie sądzę, abym wytrzymał maraton Family Guy'a, a to zupełnie inny, imo wyższy poziom, niż przygody srającego klozetowym humorem Bomby.