Gra skończona.
Na początek napiszę może to, że oryginalny ALAN WAKE bardzo mi się podobał - zarówno mechanika rozgrywki jak i klimat oraz sama historia. Dużo dawało również miejsce akcji. Górzyste lasy rodem przypominające powieści Stephena Kinga oraz Twin Peaks sprawiały, że gra prezentowała się rewelacyjnie.
AMERICAN NIGHTMARE to Arizona i choć miejscówki są ciekawe to jednak sporo gra traci tutaj na klimacie. Brakuje przede wszystkim elementu zaskoczenia, jakiegoś niepokoju, że za chwilę wyskoczą Opętani. Nic z tych rzeczy. Ta gra to klasyczna strzelanka. Alan dostaje nawet w swoje ręce karabin szturmowy M4! Poziom trudności nie jest zbyt wygórowany i w sumie posiadając w swoim arsenale 10 baterii to latarki chyba tylko 2 razy zdarzyło mi się, że musiałem jedną całkowicie zużyć i skorzystać z kolejnej. Pojawiający się Opętani są przewidywalni i mało wymagający. Wydaje mi się, że gra zdecydowanie uderza w kierunku młodszych graczy lub tych mniej doświadczonych.
Sama historia nie jest jakaś specjalna. Gra składa się z trzech etapów, które musimy przejść 3 razy każdy z tą różnicą, że za każdym razem pojawiają się "trudniejsi" przeciwnicy i mamy lekko inne zadania to wykonania. Rozwiązanie może i oryginalne, ale mało ekscytujące i tak naprawdę, kiedy przechodzi się ten sam etap to wieje nudą. Historia w grze kończy to, co zostało rozpoczęte w oryginalnym ALANIE, zatem teraz zaczynam się zastanawiać, czy prawowity sequel będzie miał w ogóle miejsce.
Graficznie gra wydaje się prezentować lepiej. Jest bardziej kolorowo (co niekoniecznie można zaliczyć in plus). Obraz jest jakby ostrzejszy, ale cierpi na tym Ciemność, która według mnie wygląda słabiej na Opętanych. Pustkowia Arizony prezentują się bardzo fajnie. Czuć tą ogromną przestrzeń jaka rozpościera się po horyzont. Niestety swobodę eksploracji uniemożliwiają nam respawnujący się przeciwnicy, którzy skutecznie dbają o to, abyśmy nie odchodzili za bardzo od wyznaczonej przez twórców ścieżki.
Nowością w grze (oprócz oczywiście arsenału wojskowego) jest kilka nowych rodzajów Opętanych. Na początek mamy kolosy, które po osłabieniu światłem rozpadają się na dwa mniejsze, a te z kolei na kolejne dwa, jeszcze mniejsze. Mamy Opętanych, którzy przemieniają się w ptaki, aby unikać naszych ataku i samemu atakować z zaskoczenia. Mamy (i tu spora nowość) Opętanych rzucających granatami, które wybuchają Ciemnością oraz ogromne pająki, z którymi walczyło się chyba najtrudniej. W prawdzie można je pokonać samym światłem, ale atakują grupach skacząc na swoją ofiarę i robią to prawie z każdej strony, więc trzeba mieć oczy dookoła głowy, a najlepiej to spieprzać ile wlezie, jak się na nie natkniemy. Na koniec mamy najtwardszych skurczybyków. Potężnych, ale wolnych gigantów, których żeby powalić trzeba poczęstować 2 pełnymi magazynkami z M4.
Rozczarowuje również finał. Nie będę oczywiście zdradzał co i jak, ale powiem szczerze, że spodziewałem się czegoś więcej. 1200 MSP to może nie jest wygórowana cena zwłaszcza, że po części fabularnej możemy wskoczyć w Arcade Mode, który jest swoistą Hordą. Po prostu na różnych mapach musimy przetrwać 10 minut aż do świtu odpierając kolejne fale przeciwników. Jeśli to lubicie to faktycznie sama gra się wydłuża. Wątek fabularny to jednak nie więcej, niż 5 godzin, no chyba, że się szuka stron z opowieści jak to miało miejsce w pierwszym ALANIE.