0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.
Dla nierozumiejących istoty Fuck Euro Festiwalu. Mam kolegę... który lubi chodzić do kina. Na moją prośbę... napisał nieco o ostatnich zmianach w ich świecie wielbicieli kina. Myślę, że warto uważnie to przeczytać, by zrozumieć co oznacza wywieszone na pewnym kinie hasło: FUCK EURO FESTIWAL Chodzę do kina. Można rzecz, że jestem kinomaniakiem. Od 20 lat z uporem maniaka chodzę na te nudne filmy, wydaje kasę na to kino, jestem trudną, ale wierną publicznością. Często gęsto w naszym starym kinie filmy się puszcza tylko dla takich jak ja - i w sumie gdyby nie tacy jak ja...to pewnie dawno by to kino w pizdu zamknęli. Reszta woli dyskoteki, przesiadywanie w parku bądź komputerowe gry. Dwa lat temu okazało się, że w moim miasteczku zostanie zorganizowany FESTIWAL EURO FILMÓW! Nareszcie, po latach posuchy, jakaś uczta dla takich jak ja - zgodzicie się ze mną? Już zaczęliśmy ze znajomymi zastanawiać jakie filmy będą, jaka będzie cała ta otoczka... i jak będzie super. Tylko zdobyć bilety (które dla wiernych klientów powinny być poza kolejnością - tak na logikę) i my pokażemy światu jak w moim miasteczku się ogląda filmy - będzie mnóstwo atrakcji i będziemy wreszcie mogli się wykazać swoją wiedzą kinematograficzną. I zaczęło się: pojawił się burmistrz obiecując remont kina i nawet budowę nowej drogi by łatwo było dojechać. Trochę to podejrzane (bo burmistrz to typowa k***a i menda), ale niech będzie. I tylko...dziwnie zacząłem z kolegami odczuwać, że... tacy jak my stają się wrogami publicznymi. Milicja zaczęła regularnie nas spisywać pod kinem, burmistrz zapowiedział walkę z tymi co siadają w pustym kinie nie na swoich miejscach... a miejscowa Gazeta Wyboru ochrzciła nas... Kinolami Wejście do kina zaczęło pod względem kontroli przypominać wejście na lotnisko, kazano nas ponumerować, wszyscy musieli wyrobić Kartę Kinomaniaka... i przez dwa lata milicja robiła wszystko by... nas zniechęcić od chodzenia do kina. Mandaty, zakaz filmowy, jakieś dziwne prowokacje, jakieś aresztowania... k***a... nagle się okazuje, że nie dość, że nie będę uhonorowany za swoją życiową pasję to jeszcze organizator Festiwalu robi wszystko, bym nie mógł usiąść na sali z takimi jak ja! W zamian za to ściąga się do kina wymalowanych na ryju frajerów (głównie urzędasów i wybrańców korporacji), którzy ni chu** nie wiedzą o filmach, za to na pewno wydadzą dużo pieniędzy (na programy i koszulki okolicznościowe oraz na popcorn). Z mojej pasji kinomaniaka nagle robi się komercyjna maszynka do wyciskania pieniędzy z debili przychodzących do kina w perukach! Szok! Przy okazji kutas burmistrz, co to zawsze gardził kinem,zadłuża w rekordowym tempie budżet miasta (przy okazji już ogłosił podwyżkę podatków) by dać szwagrowi zrobić trzy razy drożej remont kina.... a kuzyn robi astronomicznie drogą drogę, której budowa przypomina farsę. Drogą farsę, która jest ogłoszona jako kolejny sukces kurwiny burmistrza! Jeden wielki wałek... który jest tuszowany medialną walką z Kinolami, których trzeba wyeliminować, bo mogą wybuczeć romantyczną i tandetną komedię produkcji niemieckiej! No i na koniec hit Festiwalu: stuprocentowa polska produkcja filmowa która ma być hitem i ma wygrać nam jakąś nagrodę! "Stuprocentowo polska" z aktorami z Niemiec i Francji! Niedługo zaczyna się ten Festiwal... i na mieście zrobił się szał. Niemal każdy nagle okazuje się kinomaniakiem, ludzie wymieniają się plakatami, malują twarze w kolory zwiastunu tej polskiej produkcji filmowej. W telewizji jeszcze gorzej: debile w garniturach oraz idiotki prowadzące programy dla gospodyń domowych nagle okazują się specami od filmów. Ludzie którzy nie mają pojęcia o pasji kinomaniactwa nagle zaczynają się uważać za prawdziwych kinomaniaków! W sklepach ich do końca poj**ało: ostatnio widziałem nawet "kefir kinomaniaka"! Ale już spokojnie... Fajnie, że ludzie się zaczęli interesować kinem... naprawdę fajnie i pozytywnie, że dzieci wiedzą kto gra w stuprocentowo polskiej produkcji filmowej... fajnie, że tłumy chcą iść do kina... fajnie, że wielu wywiesza flagi narodowe z okazji Festiwalu... ...ale ja pier**lę ten Festiwal. Bo to nie jest mój Festiwal... i to nie tylko dlatego, że mimo propozycji kumpla nie odkupiłem jego biletu. Po prostu okradziono mnie z moich marzeń, moich fascynacji i mojego stylu życia. FUCK EURO FESTIWAL! Oczywiście obejrzę w domu parę filmów z tego Festiwalu, ale brzydzę się wszystkim co jest związane z tym festynem. Brzydzę się wymalowanymi na ryju pedałami co siedzą w moim kinie, brzydzę się strefami kinomaniaków gdzie przy drogim piwie jedynego słusznego sponsora można oglądać filmy w plenerze, brzydzę się nowo odkrytymi znawcami filmów, brzydzę się chałturami pseudoartystów wyjących w telewizji o Festiwalu, brzydzę się prężącym się w wszędzie burmistrzem i wszystkimi organizatorami tej szopki. Mój kolega całość podsumował następująco: Jeśli się czuło klimat naszego kina, jeśli utożsamiało się choć trochę z ideałami naszego kina sprzed Festiwalu... to trzeba nie mieć godności, wstydu i honoru by w jakikolwiek sposób popierać lub sponsorować (chociażby swoją obecnością na Festiwalu czy w strefie kinomaniaka) ten medialny anty-kinomaniakowy festyn. tekst: dubaj (Widzew)
W zamian za to ściąga się do kina wymalowanych na ryju frajerów (głównie urzędasów i wybrańców korporacji), którzy ni chu** nie wiedzą o filmach, za to na pewno wydadzą dużo pieniędzy (na programy i koszulki okolicznościowe oraz na popcorn).
CytujDla nierozumiejących istoty Fuck Euro Festiwalu. Mam kolegę... który lubi chodzić do kina. Na moją prośbę... napisał nieco o ostatnich zmianach w ich świecie wielbicieli kina. Myślę, że warto uważnie to przeczytać, by zrozumieć co oznacza wywieszone na pewnym kinie hasło: FUCK EURO FESTIWAL Chodzę do kina. Można rzecz, że jestem kinomaniakiem. Od 20 lat z uporem maniaka chodzę na te nudne filmy, wydaje kasę na to kino, jestem trudną, ale wierną publicznością. Często gęsto w naszym starym kinie filmy się puszcza tylko dla takich jak ja - i w sumie gdyby nie tacy jak ja...to pewnie dawno by to kino w pizdu zamknęli. Reszta woli dyskoteki, przesiadywanie w parku bądź komputerowe gry. Dwa lat temu okazało się, że w moim miasteczku zostanie zorganizowany FESTIWAL EURO FILMÓW! Nareszcie, po latach posuchy, jakaś uczta dla takich jak ja - zgodzicie się ze mną? Już zaczęliśmy ze znajomymi zastanawiać jakie filmy będą, jaka będzie cała ta otoczka... i jak będzie super. Tylko zdobyć bilety (które dla wiernych klientów powinny być poza kolejnością - tak na logikę) i my pokażemy światu jak w moim miasteczku się ogląda filmy - będzie mnóstwo atrakcji i będziemy wreszcie mogli się wykazać swoją wiedzą kinematograficzną. I zaczęło się: pojawił się burmistrz obiecując remont kina i nawet budowę nowej drogi by łatwo było dojechać. Trochę to podejrzane (bo burmistrz to typowa k***a i menda), ale niech będzie. I tylko...dziwnie zacząłem z kolegami odczuwać, że... tacy jak my stają się wrogami publicznymi. Milicja zaczęła regularnie nas spisywać pod kinem, burmistrz zapowiedział walkę z tymi co siadają w pustym kinie nie na swoich miejscach... a miejscowa Gazeta Wyboru ochrzciła nas... Kinolami Wejście do kina zaczęło pod względem kontroli przypominać wejście na lotnisko, kazano nas ponumerować, wszyscy musieli wyrobić Kartę Kinomaniaka... i przez dwa lata milicja robiła wszystko by... nas zniechęcić od chodzenia do kina. Mandaty, zakaz filmowy, jakieś dziwne prowokacje, jakieś aresztowania... k***a... nagle się okazuje, że nie dość, że nie będę uhonorowany za swoją życiową pasję to jeszcze organizator Festiwalu robi wszystko, bym nie mógł usiąść na sali z takimi jak ja! W zamian za to ściąga się do kina wymalowanych na ryju frajerów (głównie urzędasów i wybrańców korporacji), którzy ni chu** nie wiedzą o filmach, za to na pewno wydadzą dużo pieniędzy (na programy i koszulki okolicznościowe oraz na popcorn). Z mojej pasji kinomaniaka nagle robi się komercyjna maszynka do wyciskania pieniędzy z debili przychodzących do kina w perukach! Szok! Przy okazji kutas burmistrz, co to zawsze gardził kinem,zadłuża w rekordowym tempie budżet miasta (przy okazji już ogłosił podwyżkę podatków) by dać szwagrowi zrobić trzy razy drożej remont kina.... a kuzyn robi astronomicznie drogą drogę, której budowa przypomina farsę. Drogą farsę, która jest ogłoszona jako kolejny sukces kurwiny burmistrza! Jeden wielki wałek... który jest tuszowany medialną walką z Kinolami, których trzeba wyeliminować, bo mogą wybuczeć romantyczną i tandetną komedię produkcji niemieckiej! No i na koniec hit Festiwalu: stuprocentowa polska produkcja filmowa która ma być hitem i ma wygrać nam jakąś nagrodę! "Stuprocentowo polska" z aktorami z Niemiec i Francji! Niedługo zaczyna się ten Festiwal... i na mieście zrobił się szał. Niemal każdy nagle okazuje się kinomaniakiem, ludzie wymieniają się plakatami, malują twarze w kolory zwiastunu tej polskiej produkcji filmowej. W telewizji jeszcze gorzej: debile w garniturach oraz idiotki prowadzące programy dla gospodyń domowych nagle okazują się specami od filmów. Ludzie którzy nie mają pojęcia o pasji kinomaniactwa nagle zaczynają się uważać za prawdziwych kinomaniaków! W sklepach ich do końca poj**ało: ostatnio widziałem nawet "kefir kinomaniaka"! Ale już spokojnie... Fajnie, że ludzie się zaczęli interesować kinem... naprawdę fajnie i pozytywnie, że dzieci wiedzą kto gra w stuprocentowo polskiej produkcji filmowej... fajnie, że tłumy chcą iść do kina... fajnie, że wielu wywiesza flagi narodowe z okazji Festiwalu... ...ale ja pier**lę ten Festiwal. Bo to nie jest mój Festiwal... i to nie tylko dlatego, że mimo propozycji kumpla nie odkupiłem jego biletu. Po prostu okradziono mnie z moich marzeń, moich fascynacji i mojego stylu życia. FUCK EURO FESTIWAL! Oczywiście obejrzę w domu parę filmów z tego Festiwalu, ale brzydzę się wszystkim co jest związane z tym festynem. Brzydzę się wymalowanymi na ryju pedałami co siedzą w moim kinie, brzydzę się strefami kinomaniaków gdzie przy drogim piwie jedynego słusznego sponsora można oglądać filmy w plenerze, brzydzę się nowo odkrytymi znawcami filmów, brzydzę się chałturami pseudoartystów wyjących w telewizji o Festiwalu, brzydzę się prężącym się w wszędzie burmistrzem i wszystkimi organizatorami tej szopki. Mój kolega całość podsumował następująco: Jeśli się czuło klimat naszego kina, jeśli utożsamiało się choć trochę z ideałami naszego kina sprzed Festiwalu... to trzeba nie mieć godności, wstydu i honoru by w jakikolwiek sposób popierać lub sponsorować (chociażby swoją obecnością na Festiwalu czy w strefie kinomaniaka) ten medialny anty-kinomaniakowy festyn. tekst: dubaj (Widzew)Z pomyslem przedstawione cale januszowe kibicowanie, pewnie niektorzy uzytkownicy forum popieraja. Cancer i windomearl zwlaszcza
Czyli jak dupie niesponsorowanego żubra i oglądam na streamie to nie jestem Januszem?
Cytat: tarniak w Czerwca 14, 2012, 15:03:48 pmCzyli jak dupie niesponsorowanego żubra i oglądam na streamie to nie jestem Januszem?Na poczatku wypadaloby znac sklady @ Becetje**e mnie to cale fuck Euro, przyzwyczajony juz jestem ze prawdziwych kibicow rucha sie w dupsko.
Cytat: hanza w Czerwca 14, 2012, 15:09:54 pmCytat: tarniak w Czerwca 14, 2012, 15:03:48 pmCzyli jak dupie niesponsorowanego żubra i oglądam na streamie to nie jestem Januszem?Na poczatku wypadaloby znac sklady @ Becetje**e mnie to cale fuck Euro, przyzwyczajony juz jestem ze prawdziwych kibicow rucha sie w dupsko.Znam składy drużyn, które mnie interesują. Portugalia nie jest jedną z nich.
...Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)Czy jeśli Jacek Bąk jest Jackiem, ale wygląda jak Janusz, to jest bardziej Jackiem czy Januszem?
Cytat: tarniak w Czerwca 14, 2012, 16:24:21 pmSpoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)Czy jeśli Jacek Bąk jest Jackiem, ale wygląda jak Janusz, to jest bardziej Jackiem czy Januszem?O ja pierd****
Czy jeśli Jacek Bąk jest Jackiem, ale wygląda jak Janusz, to jest bardziej Jackiem czy Januszem?
włochy - chorwacja 1:1
Ale faktem jest, że ta zwyrodniała hołota zepsuła mecz prawdziwym kibicom, którzy nic nie widzieli.
Brawa dla Irlandczykow i ich kibicow cos pieknego
Cytat: Patosław w Czerwca 14, 2012, 22:38:04 pmBrawa dla Irlandczykow i ich kibicow cos pieknegoNo polecam akurat na ich sektorze siedziałem, jeszcze po zakończeniu stanęli na baczność i śpiewali jakąś piosenkę dla pilkarzy, nikt z nich nie wychodził ani nie wkur**ał się na reprezentacje i nie narzekał. Ale i tak zaraz wyjdzie że to janusze krawaciarze bo żadnej racy nie rzucili.
Wiadomo przecież, że kontrola jest niedokładna.
Zresztą trzepanko było zwykłe klubowe - proszę się odwrócić i sprawdzanie kieszeni. Nikt np. nie patrzył czy masz coś w nogawce.