Kwestią dygresji, zastanawia mnie czasami, czy gamedev odczuwa przyjemność z grania "po godzinach"? W końcu babrze się w produkcji od samego początku, widzi założenia, goły kod, bugi, techniczne kombinacje, obiekty bez tekstur i geometrii, animacji. Na pewno patrzy na gry inaczej, trochę jak twórca filmowy, którego przy odbiorze filmu uderzają bardziej techniczne środki użyte w produkcji. Myślę, że obdziera to gry z pewnej magii, znając ich konstrukcję podchodzi się do nich czysto analitycznie. Przykładowo, gdy robiłem projekt w 3D jakiejś budowli widziałem sporo niedoskonałości, których nawet aktywny obserwator nie zauważał.