Z cyklu małe pierdololo.
Zaczyna mi to przypominać trochę sytuację z pierwszej połowy lat 90-tych i ówczesne myślenie podstawowych graczy na rynku, że coraz mocniejsze podzespoły zdecydują o końcowej wygranej. Rezultatem wyścigu było Atari Jaguar, w myśl więcej wszystkiego, co objawiało się w tak kuriozalnym przykładzie, jak im więcej przycisków na padzie tym lepiej, które było potężnym na tamte czasy sprzętem, które wypluło do dzisiaj chyba jedyny kojarzony z tą konsolą wyśmienite graficznie Alien vs Predator i poszło do piachu z całym oddziałem Atari o bogatej w temacie historii.
Sega Genesis 32x, kompletny potworek:
który uwidaczniał kolejny chory pomysł na wyścig zbrojeń - przystawki, co było pośrednio oczywiście rezultatem rozbestwiania się na rynku nowego formatu i rezultatem namieszanie w branży przez Sony
Paradoksalnie Nintendo stało trochę obok tej rozgrywki na spokojnie dzieląc i rządząc rynkiem hand-heldów i olewając konsole stacjonarne po SNESIE, wyczekując, w końcu po odczekaniu ery 32 bitów wydając Nintendo 64.
I teraz patrząc na to zastanawiam się, gdzie to wszystko doprowadzi. Na razie kroi się, że dojdzie do kuriozalnej sytuacji obecności na rynku w 2017 roku równocześnie 6 konsol stacjonarnych od 3 producentów (xbone, xbone s, xbone scorpio, ps4, ps4neo, nx). Poprzednio, ale oczywiście w zupełnie innych realiach rynkowych (nie można przełożyć sytuacji 1:1, ot dywagacje) wyścigi spowodowały, że jeden całkowicie wycofał się z rynku i stanął w obliczu dużych problemów finansowych, drugi osłabił swoją pozycję, a pojawił się ten trzeci, który namieszał chujem w herbacie. Oby obecni producenci nie zjadali własnych ogonów.
Na razie jednak w obliczu informacji z ostatniego wydarzenia widzę, że to nad Microsoftem i jego pomysłem nad przyszłością konsolowego oddziału zbiera się obecnie więcej czarnych chmur, bo nawet nie oglądając konferencji można stwierdzić, że Sony uderzyło mocniej, nie mówiło o sprzęcie, broniło się grami, a więc trzonem tego, czym powinny stać konsole.