W sumie Dino ma trochę racji. O ile zgadzam się z Leenkiem, że dobrze by było, gdyby większość gier, ku uciesze graczy, wychodziła na wszystkie platformy, o tyle gdyby KAŻDA gra wychodziła na każdą platformę, to mogłoby w perspektywie zahamować konkurencję pomiędzy konsolami. No bo co wtedy decydowałoby o zakupie danego modelu konsoli? Moc obliczeniowa? Akurat o nią kłócą sie przede wszystkim polscy gracze, wychowani na PC'tach. W Japonii i na zachodzie, gdzie konsola już od lat jest narzędziem do zabawy, nie przywiązuję się do specyfikacji sprzętowej aż tak dużej wagi, o czym świadczy chociażby sukces ps2 czy wii. Zresztą, nawet gdyby się tą wagę przywiązywało, to i tak różnice w generowanej grafice są zwykle w obrębie tej samej generacji znikome, szczególnie gdy gry są właśnie multiplatformowe. Nie od dziś wiadomo, że prawdziwą moc danej platformy możemy ujrzeć na podstawie exclusivów, więc gdyby ich zabrakło, zapewne twórcy gier nie przywiązywaliby takiej wagi do wyglądu swoich dzieł. W takim wypadku, w zasadzie jedynymi czynnikami mogącymi decydować o popularności konsoli poza grami mogą być a) jej możliwości multimedialne(np. większy dysk twardy, możliwość odtwarzania filmów etc) b) atrakcyjna cena i c) czas jaki dana konsola jest już na rynku. Spośród dotychczasowych doświadczeń różnych modeli konsol, spokojnie można założyć, że decydujące są tu czynniki pod literkami b i c, z b. na czele. Możliwości multimedialne owszem, sprawdzają się, ale tylko jeśli są zaoferowane w odpowiednio niskiej cenie(dobrym przykładem jest tu PS3 - cóż z tego, że konsola jest prawdziwym kombajnem multimedialnym, skoro te jej wszystkie bajery strasznie zawyżają cenę i zniechęcają część klientów do kupna). Idąc tym tokiem rozumowania można stwierdzić, że na rynku bez exclusivów rządziłby ten sprzęt, który zaoferowałby masowemu klientowi najniższą możliwą cenę i potrafił sie sprzedać dość szybko w stosunkowo krótkim okresie czasu. Gdyby to się udało, konkurencja nie miałaby nic do powiedzenia, i po jakimś czasie musiałaby pewnie zamknąć interes. A gracze? A gracze zostaliby z ręką w nocniku z rynkiem zdominowanym przez konsolowego monopolistę, który zapewne dość szybko zechciałby odbić sobie straty spowodowane intensywną kampanią marketingową, podwyższając ceny gier...

Oczywiście wszystko co tu piszę, to nic innego jak tylko najbardziej czarny scenariusz, który jest niczym innym jak czystą gdybologią. W istocie, gdyby exclusivów nie było, sprawy mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej (może nawet dużo bardziej pozytywnie).
W rzeczywistości jednak nie ma takiej siły, która zmiotłaby exclusivy z powierzchni rynku, bo to one tak naprawdę napędzają konkurencję. Tytułów na wyłączność będzie oczywiście coraz mniej, jednak wewnętrzne studia wielkich firm wciąż będą je wydawać, aby zapewnić sobie przetrwanie. Co innego firmy nie związane z wielką trójką konsolowych graczy - te, aby zwiększyć zyski, będą wydawać swoje dzieła na wszystko, co się da, i jeśli tylko stwierdzą, że tworzenie danego tytułu na wyłączność się im nie kalkuluję, żadne umowy z sony czy kimkolwiek innym ich nie powstrzymają przed wydaniem swej flagowej gry na wiele platform. Na więcej exclusivów gracze będą mogli liczyć dopiero wówczas, kiedy wyłoni sie nam na rynku wyraźny lider. Wtedy, różnego rodzaju niezależni deweloperzy chętniej będą zawierać z nim umowy na wyłączność, nie bojąc się widma strat. Dlatego zresztą, tak wiele z nich klei się obecnie do wii, choć ta konsola ma akurat jeszcze jedną zaletę, która przyciąga do niej exclusivy. Po prostu, została ona skonstruowana tak, że niektóre gry nie maja poza nią racji bytu, bo tylko wii wykorzystuję wiloota i całą reszty innych gadżetów(nie mówiąc juz o tak szerokim targecie potencjalnych klientów:])
Reasumując - jak dla mnie idealną sytuacja byłoby, gdyby powiedzmy od 20 do 15 % gier pozostawało exclusiavami(mam tu na myśli głownie tytuły z wewnętrznych studiów) Cała reszta, może sobie wychodzić na co chcę, byle tylko nie została zbyt drastycznie zachwiana równowaga na rynku...