Ej, matma nie jest taka straszna. W matmie przynajmniej zawsze wiadomo, co i jak trzeba zrobić; przynajmniej nikt nie zmusza cię do "własnej interpretacji", która musi się wpasować w klucz.
To wpasowanie się w "klucz" to dla mnie jakaś totalna pomyłka. Osobiście zdawałem starą maturę i interpretacja tematu oraz swobodny sposób pisania sprawiały mi dużo frajdy. Nie trzeba było się martwić czy się trafiło w jakiś tam klucz, który sobie ktoś wymyślił. Przez ten klucz ogranicza się swobodę i zamyka się uczniów w szczelne ramy. Nieważne, ze może napiszesz megapracę, której nie powstydziłby się dobry pisarz, ale nie trafisz w klucz i jesteś udupiony. Sorry no bonus.
To tak jakby Kopernik pisał maturę z astronomii i miałby się trzymać klucza, że Słońce krąży wokół Ziemi. Nieważne, że napisałby odwrotnie tworząc w ten sposób teorię, która zrewolucjonizowałaby świat. Nie zdałby, bo nie trzymał się klucza...
Śmieszy mnie "klucz" na nowej maturze.