To, że w internecie jest tak wielu idiotów nie uprawnia cię do powielania tego błędu. Jak widzę jest wielu "bojowników" poprawnej polszczyzny (a chociaż ortografii), a jeszcze kilka miesięcy temu mnie ludzie nienawidzili, że niby się czepiam.
Trzeba przyznać, że rozmawianie o swoich możliwościach alkoholowych, to jeden z takich tematów, w którym się najwięcej kłamie, manipuluje faktami, zmyśla... Chłopy mają chyba jakieś kompleksy i jeżeli ktoś powie, że wypija litr, to muszą mu co najmniej dorównać, a najlepiej przebić: "Litr to dopiero początek rozmowy, jak wypiję dwa to zaczynam być pijany" itd. Wybaczcie nie znam się na realiach, pewnie teraz i 2 litry to mało (dla mnie abstrakcja, sci-fi). Lepiej w ogóle o tym nie dyskutować, bo nic dobrego z tego nie wynika, jedynie ci wielcy pijacy mogą się dowartościować (czy jak?). A picie bez umiaru to jest ogólny debilizm, nie wiem, ale mi hecy nie sprawia rzyganie, sranie, sikanie pod siebie i bieganie bez gaci. Chodzi o ogólny brak kontroli nad sobą, to jest żenujące. Potem wychodzą kwiatki, że piękny, uczesany ministrant leży zarzygany. Fajne co?