Wkurzają mnie kolejki: w sklepach, urzędach itp. I nie chodzi o samo stanie w kolejkach (nierzadko długich), lecz o ich organizację. Mianowicie, normalnie każdy zakłada, że kolejki są typu FIFO (pierwszy wszedł, pierwszy wyszedł), i tak powinno być teoretycznie. W rzeczywistości często kolejki przybierają jednak postać LIFO (ostatni wszedł, pierwszy wyszedł).
Ile to razy zdarzyło się wam, że np. w supermarkecie czekaliście już jakieś dobre kilkanaście minut przy kasie, nagle uruchomiona zostaje kasa obok i ludzie, którzy do kolejki weszli ostatni idą do tej kasy i obsługiwani są szybciej?
Albo moja sytuacja dzisiaj: jestem w aptece, są dwa okienka obok siebie, ale tylko jedna kolejka (kolejka jest przy jednym okienku, przy okienku obok stoi tylko osoba obsługiwana). Kolejka jest długa (bo babcie muszą oczywiście porozmawiać z farmaceutkami...). Wtem wchodzi babka (rzekomo, że "tylko chce się zapytać"), staje w "kolejce" do tego pierwszego okienka (gdzie stoi tylko osoba obsługiwana) i zamiast "tylko zapytać" kupuje leki. Wtem inna kobieta z kolejki (stojąca gdzieś z tyłu) podchwytuje pomysł, i również staje do tego pierwszego okienka. Aż człowieka cholera bierze na takich ludzi

.