Wkurzają mnie znowu ceny pieprzonych mieszkań w pieprzonej Warszawce i że muszę dalej cisnąć się na pieprzonej stancji, gdzie nie mam nawet pieprzonego biórka, krzesła, ani internetu, bo nie ma na nie miejsca, są problemy z pieprzoną administracją i pieprzoną głupią, niezrównoważoną, wyszczekaną, pojebaną pizdą, która siedzi w pokoju obok i chcę się stamtąd za wszelką cenę wydostać, ale ceny mieszkań w tym mieście są iście popierdolone i zważywsz na ciśnienie na uczelni, masę roboty, zerwane noce i zero jakiegokolwiek luzu po ciężkim dniu zaczyna mi odpierdalać

. Ratuje mnie jedynie pół godzinki na słodkim GO z rozpeprzonego kompa w laboratorium. Chcę , ku***, mieć gdzie normalnie mieszkać - nic więcej!!!!!

I wszystko wtedy będzie zajebiście, bo inaczej narastająca frustracja zrobi ze mnię zabójcę staruszek i kociąt, albo jeszcze gorzej

. No. Ale tak to spoko.