Jestem gdzieś w połowie, ale mam wrażenie, że ciut za ostro obeszła się branża z Mafią 3.
Gdyby gra nazywała się Metal Gear Solid 5 i podpisał się pod nią Kojima mielibyśmy same 10/10 jak w przypadku MGSa.
Przez porównanie: obie gry to skradanki, w obu gdy coś się spierdzieli fajnie się strzela by ratować sytuację.
W obu fabuła jest ciekawa, ale zbyt rzadko się pojawia w ramach wielkiego open world, by w pełni usatysfakcjonować.
Bohaterowie tworzą swoje wielkie armie, przy czym w Mafii .... ta armia się przydaje!
Wezwanie oddziału zakapiorów by rozpierdzielili dziuplę - wow! Powstają prawdziwe strefy wojny, coś pięknego.
Spieprzasz przed policją? Wjedź w któryś z kontrolowanych przez swoich rewirów - rozpierducha aż banan sam wskakuje na twarz! Kojima zesrałby się na żółto ze szczęścia mając takie akcje w swojej grze.
Poza tym miasto jest świetne - różnorodne, ciekawe, jakieś takie "prawdziwe".
No i kapitalny, "growy" setting. Lata 70 i wielki, wkur**ony murzyn myślący tylko o zemście.
Wady:
Dorysowywanie obiektów - bywa bolesne.
Przechodząc grę "na raz" pewnie powtarzalność daje się odczuć. Ja wracam regularnie przerywając innymi grami i jest ok.