Dziwne puszczają juz tyle lat hells kitchen i dalej ludzie nie potrafią podać i przyrządzić jedzenia
Niemała część uczestników HK ma z tym problemy, zatem niby na kim odbiorca ma się wzorować.
Trzecią edycję wygrała bardzo młoda dziewczyna, sama mówiąca o sobie "amatorka", która zasłynęła tym, że olej chciała woda ugasić.
Kolejnym przykładem jest jako tako znany jutuber Ogiński, który doszedł aż do finału. W kolejnej edycji jako sub szef wywyższał się, podnosił głos na uczestników, a sam w drugiej edycji miał problem z podaniem kilku relatywnie prostych składników na talerzu, pomylił kaszę z ryżem i dał się oszukać w kwestii mięsa (na stanowiskach przygotowywano jagnięcinę z dodatkami, następnie niby takie samo danie wylądowało w zadaniu, on zgrał cwaniaka i rzucił "jagnięcina", a to było zupełnie inne mięso. Dodatkowo nie ma pojęcia, że wołowina na tatar jest drobno krojona, a on to mięso zmielił niszcząc je.
Na kilka ostatnich odcinków szef Amaro całe dwa dania pochwalił. Uczestnicy myślą, że jak podadzą czips ziemniaczany z dodatkami i mięsem przejadą po sosie, to już jest minimalistyczni i godnie. Peszek.
Ale tak to jest, gdy młodzi, dwudziestokilkuletni letni ludzie prędzej wyjaśnią meandry instagrama, niż podadzą przepis na kluski śląskie. Sądzę też, że fakt, iż większość studentów żywi się kluskami z mikrofali, bądź parówkami, nie wynika zawsze z skromnych funduszy, ale z faktu, że gdy jako nastolatkowie mieszkami z rodzicami, nie pomagali matce w kuchni, pytając się jak przyrządzić pomidorową, bądź farsz na gołąbki, tylko obijali się przed giereczkami, zatem teraz jedyne co potrafią, to kupić kebab bądź zupkę chińska. Oczywiście przed monitorem kazdy jest drugim Gordonem Ramzejem