Centrum miasta, ok. 12. Wracam sobie jak gdyby nigdy nic z zakonczenia roku, az tu nagle slysze trzask. Mysle sobie, ze stkunley sie samochody. Odwracam sie i widze jakiegos, tak na oko, 12 latka lezacego nieprzytomnie przy rowerze a obok stoi samochod z wgnieciona maska. Po 5 sekundach jak gdyby nigdy nic sobie odjechal (kierowca samochodu). Mam nadzieje, ze zlapia ch*a, bo bylo wokol duzo ludzi.