Pojawili się tam dwa skinheadzi, jeden w kominiarce i kurtce podobnej do tej, którą Derek reklamował (kupił za mały rozmiar lub podobne). Wyjechali z tekstami, że Murzyni powinni wracać do Afryki na drzewo i, że biją się, gdyż inaczej by nie przetrwali. Było coś tam o tym, że Hitler był nieudolny, a tak to wielki człowiek (to co robił miało sens). Biała rasa najlepsza, najniżej są Murzyni, a pośrodku Latynosi i Skośnoocy.
Potem pojawiło się dwóch punków. Nawet sensownie mówili o równości, na co ten w kominiarce, że gdyby nie Biali, to Murzyni by siedzieli na drzewach i rzucali w siebie (cytuję) "gównami". Dalej już nie oglądałem, ale ubaw niezły. Szokujące jest, że ten w kominiarce, to wypisz, wymaluj Derek. Tak samo odpierał ataki, odpowiadał na pytania, wymijał odpowiedzi, ale ideologii wierny. Ten drugi miał koszulkę "100% Hate punk". Punki oczywiście w koszulkach "Make peace, no war".
Po pierwsze skinhead to nie od razu nazi.
http://en.wikipedia.org/wiki/Skinheads_Against_Racial_Prejudicehttp://pl.wikipedia.org/wiki/Antifa - w antifie roi się od skinów.
Po drugie świat stoi na głowie. Nazi skinheadzi zamiast być dumni
ze swojego "pieprzenia" zakładają kominiarki, żeby nie dostać po mordzie od pierwszego lepszego oi'ka. Leszcze. Punki w klimatach make love not war...pewnie jacyś z punkserwisu, bo w konserwy wątpię. Trochę głupie, bo punki właśnie nie były bierne, a to hasło jest hipisowskie i połowa dziewczynek 13 letnich ma takie naszywki. Chciałbym zauważyć, że make love to bardziej "ruchać się" niż "kochać się"...
Byłem wczoraj na HC feście, jako że był organizowany lokalnie, były jakieś kilkunastoletnie hipisiary, "tru panki" i paru skinów-napinaczy. Hardkorowców było łącznie z członkami kapel ze 20? Przy 300 ludziach...Oczywiście punki i skini jak to w ich zwyczaju jest, wszędzie zrobili syf, a w promieniu 5 metrów od mojego siedziska, 3 osoby (cholerni gówniarze!) rzygały niemalże po sobie.
Żałuję, że nie było mnie w jednym momencie. Do znajomego, z którym przyjechałem podchodzi jakiś młokos (typowy kinder-brud-punk) i taki dialog:
Dzieciak: Ej stary obstaw jakąś fajkę.
Kumpel: Nie mam.
Dzieciak: Jak to jesteś punkiem i nie palisz papierosów? Tylko nie mów, że jesteś jakimś popier*olonym straight-edgem i nie pijesz i nie palisz, to gorsze od emo.
żal. Szkoda, że mnie nie było, bo bym pijanego zaprosił do mosha i zobaczył kto się dłużej utrzyma...
Inna sytuacja, stoję do kibla, czekam jakieś 10 minut, w końcu przede mną kompletnie pijany 16-letni cygan nie mógł wejść do Toi Toi'a i musiałem go wepchnąć i przypierdolić mu drzwiami, a i tak wylądowałem w krzakach, bo ile można czekać na jakiegoś pijanego dupka. Obraz okropny, wszędzie puszki, butelki, rzygi...to jest punk do cholery? Banda pijanych 16latków, którzy rzygami znaczą drogę do wyjścia z ośrodka. Oczywiście najlepszy koncert (Castet) popsuli napinacze, pobratymce Dereka, cholerni Goebbels-wannabes. Ścierwo!
Dlaczego hardkorowcy są X razy lepsi? Bo się nie napinają, nie rozpieprzają koncertów, nie robią syfu wokół siebie i są wyczuleni na punkcie krzywdy wobec innego człowieka, nie będąc hipisami, nie chleją i nie dupczą się po kątach. Może i brzmi to patetycznie, ale taka jest prawda. W dodatku nie są jakąś zwartą sceną na ten moment (mówię o Polsce oczywiście).2222
PS. 100% hate punk - to wzór wylansowany przez chu*owy jak barszcz zespół Awantura, ktory musi szokować tekstami bo jest technicznie i stylistycznie biedny jak mysz kościelna.
TRUE TILL DEATH!
PSS. Fajnie, że już dużo osób nas zna, a nie graliśmy jeszcze koncertów
.