Kurde balans, krótka piłka - rodzice są dla dzieciaka wzorcem. Nie mowie tu o preferencjach seksualnych, ale o tym, że jak ojciec lubi kreskówy z wytwórni WB to i Ty lubisz Strusia Pędziwiatra, plując przy tym na Mikiego. Jak ojciec słucha określonego gatunku muzyki, to i Ty w przyszłości skłaniasz się ku niemu a jak stary lubi Legię to w na twoje czternaste urodziny wspólnie z nim idziesz na ustawkę z widzewem. Wybrałem najbardziej przyziemne z przyziemnych przykładów po to zeby to pokazac. Rodzic jest dla dzieciaka wzorcem, i absolutną wy-ro-cznią od momentu narodzin do początków okresu dojrzewania (nie wiem, 12-13 lat?) i z rodzica dzieciak bierze przykład, ot tak, "jeżdże na polowania bo tata mnie na nie zabierał za dzieciaka". Drugą rzeczą jest to, że o ile ludzi dorosłych mozna "wyszkolic", wyuczyc tolerancji dla homo związków (są kraje w których posiadanie jednoczesnie fiuta i chłopaka nie wiąże się z dostawaniem na spacerze cegłą w pysk! Łał!), tak dzieci juz tej tolerancji nie nauczysz. Przykład? W kazdym kraju, odkąd się urodziłeś matka mówi Ci, że nie wolno sie smiac z ludzi jezdzących na wózku/nie posiadających jelit/etc. i co? Jako trzecioklasista, świeżo po odostanym quadzie na komunię umierasz ze smiechu na widok dziecka na wózku/dziecka z poparzoną twarzą. jesli jest na tyle dobrze, że nie zrywasz boków, to przynajmniej się do niego nie odzywasz i wytykasz palcem. Ile jest naprawdę mądrych i dobrych dzieciaków które takiemu drugiemu dziecku, napiętnowanemu za darmo (!) pomoze, pogada z nim czy siądzie przy jednym stoliu na stołówce? 1? W porywach 2. No to teraz pomyslmy jak Franek, syn Kazimierza i Macieja radowałby się z pierwszego dnia w szkole. Bardzo by się radował! Z drugiego dnia w szkole pewnie nie mniej. Ale po miesiącu/roku/5 latach jakis gnojek dowiedziałby się ze Franek mieszka z Maciejem i Kazimierzem, a nie Kazimierą. I w szkole byłoby po Franku. I musiałby byc chłopem na miarę Italian Staliona z avatara osoby nade mną aby sobie z tym poradzić.
I to jest wg mnie kluczowy powód, by dzieci nie mogły być adoptowane przez związki homoseksualne, do których nic a nic nie mam.
edit: Tak, wszystko ładnie, tylko że w przypadku kobity od której zaczęła się dyskusja nie jest juz tak prosto. Gdyby to ode mnie zalezało to chyba bym się zdymisjonował, bo ten problem jest dla mnie nierozwiązywalny.