A gadajcie, co chcecie. Ja i tak wolalbym walic i dachowac gdzies w rowie/na polanie niz wcisnac hamulec do oporu i walic w zwierze.
Okolo rok temu mialem wypadek. Na sliskiej nawierzchni samochod przed nami sie zatrzymal, a ojciec nie dal rady wyhamowac (brak abs, masa wody w koleinach). Ojciec zachowal zdrowy rozum i hamowal pulsacyjnie (dalo sie odczuc), samochod az tak bardzo sie nie slizgal, instyktownie uciekal, by nie walnac centralnie (to prawie, jak z ta sarna, roznica w masach). Hamowal, skrecal, hamowal, skrecal - na zmiane, zeby miec kontrole, no i zeby nie zablokowac kol. Walnal prawa przednia strona - samochod byl maksymalnie spierdzielony, do domu wrocilem laweta, samochod mial powyginane wszystko z prawej strony (lambo-doors, tyle, ze w dol). Wyobraz sobie, b.szym, co by sie stalo, gdyby je.bnal centralnie. Chlodnica sie polozyla, czesci silnika poucinaly sie doslownie pod wplywem wgiecia blachy, szyba byla nienaruszona, ale slupki powykrzywiane. Wyobraz sobie, ze silnik wbija sie do sroda, przesuwajac sie po uderzeniu w 2tonowy samochod, ktory ma hak na wysokosci twojej glowy.
Okej, a teraz wyobraz sobie, ze sarna, ktora ma kopytka na wysokosci Twojej buzi wbija Ci sie w twarz, przez przednia szybe. Wiesz, ja wybieram row, dachowanie i ewentualny dzwon w drzewo (wole sie zawinac wokol niego, niz walnac centralnie w jakakolwiek sciane).