Ja nie mowie zabijac wszystkich, mowie tylko tyle, ze najlepsza kara za brutalne morderstwo jest smierc, bo dlaczego taki ktos ma byc do konca zycia utrzymywany za pieniadze podatnikow ?!
Niech pracuje na swoje utrzymanie pod jurysdykcją więzienia. Zabił człowieka, już jesteśmy stratni, teraz co Ci z jego śmierci? Niech odpracowuje swoje winy, a z jego pensji niech będzie pokrywana hipotetyczna renta. Zrobił krzywdę społeczeństwu to niech ją odpokutuję.
Wszystko to wiąże się z pewnym pojęciem, które ja nazywam "etyką zawodową". Coś czego od lat nie ma w naszym kraju, większe poszanowanie dobra, żeby robotnik czuł się źle z tym, że ukradł łopatę, żeby pracodawca już na poziomie mentalnym rezygnował z deprecjonowania pewnych grup zawodowych (np. młoda zamężna kobieta). Niby 90% społeczeństwa wychowuje się w duchu chrześcijańskim, a większość i tak ma na to wyje**ne, dlatego potrzebny jest nacisk na tą etykę zawodową. Jak dla mnie błędnym rozumowaniem jest zwalczanie korupcji, przez wsadzenie kilku grubych ryb do ciupy jako przestroga dla tych, którzy kradną. Takim rzeczom należy przede wszystkim zapobiegać. Ostatnio wyszła sprawa adopcji i zawodu kuratora, który nie oszukujmy się, w Polsce opiera się na zasadzie, ktośtam coś poogląda przez godzinę i robi raport miesięczny. Dziwi mnie też, jak mało jest w ludziach empatii (dziwne, że tego religia nie uczy). Obciąć socjał, rozwijać wolny rynek, etc. etc., bo przecież jest tyle możliwości. A niziny społeczne kwitną patologią, śmierdzą nierównym startem i emanują niesprawiedliwością. Was to nie dotyczy, bo dobrze się urodziliście, na tyle dobrze, że na obiad było co do garnka włożyć. Kiedy mechanizmy kapitalizmu, odcinają coraz to kolejne gałęzie przemyslu, automatyzuje się większość procesów to wielopokoleniowe pracowite rodziny klasy robotniczej, tracą przydatność społeczną, nie mają szans na przekfalifikowanie, sporo ludzi ląduje na bruku, zaczynają się patologie, uzależnienie alkoholowe i potem idzie tak przez kilka pokoleń w przód, rodzą się dzieci, które już na starcie są marginesem społecznym. Jakim skończonym, skur****** trzeba być, by dbać wyłącznie o swój tyłek i swoją wymuskaną middle-class pozycję społeczną. Jakim skur****** trzeba być, używając pięknej chrześcijańskiej retoryki, krzycząc jak to Bóg jest tym, który daje życie i je odbiera, a hołdować mechanizmom naturalnej selekcji z zerowym poszanowaniem bliźniego, z brakiem jakiegokolwiek współczucia i postulatami o karze śmierci...
Bo narkotykow z zycia ludzi tak poprostu sie nie usunie, zwroc uwage, ze ten nielegalny rynek jest warty miliardy, wiec jesli nie da sie go zwalczyc ( bo na miejscu jednej rozbitej grupy powstaja dwie nowe) to czemu na nim nie zarobic
No tak, to trochę w imię zasady: "lepiej postawić znak wyboje niż połatać drogę". Śmierdzi to też chamskim oportunizmem. Może zaczniemy zarabiać na prostytucji, no bo przecież tego nie zwalczymy. Może na pedofilii? No bo tych, to też nie wyłapiemy.