Przyjął standardową pozycję, gdy mówi dzień dobry nauczycielowi.
Jeżeli ktoś chce chodzić w za dużej koszulce to jego sprawa. Głównie chodzi mi o to, że teraz nie wiadomo czy o 2 w nocy widząc takiego gościa trzeba spierdalać czy nie - to może być dresiarz lub ministrant wracający z pasterki. No wiecie o co chodzi.
Ja jestem trochę jak wujek dobra rada - chciałbym zasugerować, że można ubrać koszulkę o rozmiarze stosownym do budowy ciała. Naprawdę. Wtedy jest wygodniej. Byłem świadkiem wycieczki
w góry grupki ~14-16lat. 2/3 chłopców było tak ubranych i to trochę nie bardzo wspinać się w takim stroju w butach markowych z płaską podeszwą. Na szczycie zamiast wdychać powietrze oglądali filmy na komórce (i szukali hotspota na płucko, czy jak się teraz mówi, określenie "płucko" nauczył mnie niżej wspomniany polski robotnik).
Mniejsza z tym - szokujące jest to, że spece od marketingu takie chytre lisy liżą dupę tym grupom społecznym, które mogą najwięcej kasy wydać. Nic szokującego może, a jednak - teraz nie szokuje, bo to norma. Szaleństwo, które ciągle uprawiane stało się normą. Za rok modni będą metalowcy, to na allegro będzie zdjęcie jakichś emo czy coś. Żadnych stałych wartości w biznesie.
- - -
To może bardziej śmieszne niż szokujące, ale gdy byłem w Hiszpanii był m.in. ze mną Australijczyk, do roboty. Pierwszy dzień przy betoniarce i bolały go plecy itp., ale to nieważne - mają tam u siebie na pustyni górę Kościuszki, nikt nie wie u nich, że Kościuszko to był Polak. Czytają to jakoś w stylu Kozcjuzko.
Był też Polak. Człowiek pracujący (~40 lat). Narzekał na nudę, to mu chciałem dać książki, na co on - ja w życiu jedną książkę przeczytałem i więcej już nie chcę. Gdy mieliśmy oglądać film, gdy zobaczył ANAKONDĘ zakrzyknął "zajebisty film, oglądamy". Australijczyk czytał klasykę amerykańską, ale taczki nie mógł uradzić, a Polak pewnie przeczytał tylko Plastusiowy pamiętnik, a żonglował workami cementu i dłubał w zębach łopatą. Obaj bardzo pozytywny ludzie.