Dlatego ja z zasady nie daje żebrakom na ulicy. Prosta zasada, jak daje to on zostaje na tej ulicy.
Jak nie dajesz to on zakłada firmę.
No ale sposób na uspokojenie sumienia spoko, nie dajesz z troski.
Po co mam dawac mu kase? Na kolejne tanie wino? Duzo lepiej zrobiłbys jakbys wpłacił do domu dziecka te pieniadze. Zamiast dawac zebrakom na ulicy, ktorzy robią to bo im sie zwyczajnie oplaca. No ale pewnie tak sobie popisałes bzdury bez przemyślenia, żeby ludziom powrzucać.
Ja tam sobie myślę, że bzdurą to jest wrzucanie każdej osoby proszącej o pomoc na ulicy do jednego worka, ale okej.
Jesne również, że sam nie daję każdemu, kto mnie zaczepi. Nie jestem dostatecznie bogaty ani zazwyczaj nie mam ochoty dawać monety na wino łebkowi chcącemu pobawić się w punka.
Z całą pewnością nie mam jednak takiej łatwości w ocenianiu ludzkich życiorysów na pierwszy rzut oka.
Drażnią mnie mądrości "kowali własnego losu", którzy ze swojego ciepłego fotela, z padem najnowszej konsoli w ręku rzucają beztrosko teksty w stylu "też bym chciał tak se nic nie robić i jeszcze hajs za to dostawać". To zupełny brak empatii na jakimś elementarnym poziomie, ograniczona wyobraźnia lub po prostu ignorancja.
Aha, nie zauważyłem, abym Ci "wrzucał". Chyba, że wziąłeś do siebie pierwsze zdanie.