Po ~450 godzinach przestałem ją kochać, najpierw zdradziła mnie z tymi co mieli więcej kasy i sobie DLC kupili. Później chciałem do niej wrócić, spróbować od nowa, też kupiłem DLC, ale niestety po kolejnych ~30h powiedzieliśmy sobie, że to jest definitywny koniec, ona tak na prawdę bez przerwy szukała sobie nowych adoratorów i sposobu aby mnie owinąć wokół palca.
Na początku wyglądało to tak, jakby się zmieniała, co rusz miała inny humorek, co rusz stawiała nowe wymagania wobec mnie. Najpierw to akceptowałem, ciekawe urozmaicenie, zerwanie z rutyną, starałem się więc i poświęcałem jej co raz więcej czasu, w nadziei że się uspokoi i sowicie mnie wynagrodzi za starania. Później, nie widząc wyczekiwanych korzyści i co raz to nowsze wymagania, zdałem sobie sprawę, że nie o rutynę, ani nie o urozmaicenie tutaj chodzi, a głównie o to abym się uzależnił od niej i gotów był zrobić wszystko aby tylko ją zadowolić. Wciąż też rozglądała się za alternatywą dla mnie, wciąż jej było mało. Olewając tak na prawdę tych, którzy do tej pory inwestowali w nią swój czas, wymyślała sobie nowe zachcianki, nowy imidż po to, aby przykuć uwagę nowych wielbicieli, którzy będą chcieli te zachcianki spełnić i spodoba się im ten nowy wizerunek
To właśnie w dużej mierze jej najnowsi wielbiciele mieli poczuć się zobowiązani do walki o jej względy i bycie wynagrodzonym. Nowi wielbiciele, albo starzy, którzy są niemal od niej uzależnieni i nie potrafią przejrzeć na oczy i powiedzieć jej - dość tego! W dupie mam taką jednostronną miłość panowie! Zasługuję na coś więcej niż tylko zlagowane połączenie p2p, nagminne niszczenie mojego wielogodzinnego progresu i wymuszanie wydawania na tą sukę kasy! je**ć Destiny!