Ogniska to teraz punkty kontrolne co trzy minuty.
Pomysł z nieodradzaniem się przeciwników po około dziesięciu ubiciach jest chory.
Gra jest trudniejsza, ale trudność w tej serii polegała na byciu wymagającą, a ta jest póki co mniej wymagająca a trudność sprowadza się do nasyłania na ciebie hordy przeciwników, szybkich przeciwników, które nie odpuszczają w pościgu. Tu teraz każde gówno jak nie biega to doskakuje, wyskakuje, odskakuje, wali Soul Caliburowe kombosy. W betonowej fortecy to raz się za mną rzuciło około ośmiu rycerzy imperium i takie momenty są nagminne. Biegniesz, zabijesz paru, zginiesz, punkt kontr... o przepraszam ognisko, powtórz dziesięć razy z każdym przeciwnikiem i masz pustą planszę. lol
Większość bossów to (oczywiście póki co) nudne, przepakowane na szybkość
wariacje rycerzyków. Rycerz z włócznią, lewitujący rycerz z tarcza i mieczem, dobry znajomy smoczy pogromca z poprzedniej części, trzy żeńskie rycerzyki z włóczniami i podróba Artoriasa. Na jedenaście dusz, czyli tyle walk z bossami miałem, pięć to rycerzyki... Do tego gargulce, zamiast dwóch na raz, to cztery, łącznie chyba sześć, ogółem walka kopiuj-wklej z poprzedniej części. Trzech nieumarłych magów, gdzie jak dwóch zginęło, to pojawiało się dziesięć szkieletów, w tym cztery koła od wozu, wszystkie wliczane do energii bossa. Jakiś glisto-demon, meduza-pierwsze skojarzenie-a gdzie jest Kratos. Z tych świetnych to pierwszy olbrzym oraz znany z trailerów i bety rydwan (ale tam jest taki chaos, że nie mam pojęcia jak to magiem solo). No i szczury:)
Design nierówny, grafika nierówna. Miejscami och ach, by po chwili Dragon Age 2.
To co robi bez wątpienia to szmatki/zbroje, jak to powiewa, jak to faluje, jak to się błyszczy. Irek już zaciera rączki na samą myśl, że będzie tym jechał gorsety Geralta. :
Mam nadzieję, że po przejściu całości zmienię zdanie. Wiem że wszystko co dobre kiedyś się kończy, ale jeszcze nie teraz, proszę, jeszcze nie teraz.
W intencji jeszcze nie teraz.Btw, Krzyś będzie w siódmym niebie.