Piękny balet mithrilowego ostrza.
Z tą produkcją miałem podobnie, jak z Bayo. Z początku nie widziałem jakoś specjalnie powodu by mieć ją na półce, ale jak już zagrałem, nie sposób było się nią nie zachwycać. Grafika jest świetna. Animacja robi niemałe wrażenie, podobnie jak wykonanie przeciwników oraz wszelakie efekty typu promienie słoneczne, deszcz (nie to co ta binarna kpina, a nie opady atmosferyczne w Shadow Fall). To kolejna pozycja, która prezentuje godnie nową generację. Audio także trzyma poziom. Muzyka jest przyjemna dla ucha, podobnie jak psioczenie orków.
System nemezis jest innowacyjny, ciekawy, ale dla niedzielnego gracza niezauważalny. Nie doszukiwałbym się także w nim znamion przełomu i rewolucji, ale należy pamiętać, że i tak nadaje grze wyrazistego charakteru. Gra jest przy tym długa i miodna. Nispecjalnie nawet przeszkadza powtarzalność misji dodatkowych (monotonią raczej nie wieje). Osobiście bawiłem się przy niej znakomicie grubo ponad dwadzieścia godzin.
System walki to esencja frajdy, a animacje mordu orków można oglądać niemal bez końca, a jak już się to robi, to rozmarzony gracz zachodzący oponenta cichaczem od tyłu, przygotowując się cierpliwie na krwawe wykończenie, marzy tylko, aby wskrzeszono kultowe Tenchu. Zdecydowanie jedno z najmilszych zaskoczeń ubiegłego roku, a przy tym jedna z najlepszych gier na bieżącą generację.
9/10 - grafika;
8/10 - audio;
9/10 - grywalność;
9/10 - ocena końcowa;