@Morfi
Gdy firma państwowa zarabia, zarabia państwo (i może te pieniądze przeznaczyć na inne potrzeby), gdy natomiast zarabia prywatny inwestor, to kasę bierze dla siebie (i reszta ludzi nic z tego nie ma). Dlatego źle, gdy państwo pozbywa się rentownych spółek.
Edukacja jest jedną z tych rzeczy, do której państwo musi dopłacać, bo sama nie generuje zysku. Zysk jest nakierowany na przyszłe dobro i prawidłowy rozwój społeczeństwa.
Mit bajkowej prywatnej służby zdrowia jest prosty. Policz sobie ile osób odwiedza przychodnie/szpitale/gabinety prywatne, a ile państwowe? W USA jest prywatna służba zdrowia i co się okazuje? Amerykanie wydają najwięcej na opiekę zdrowotną, a daleko im poziomem zdrowia do czołówki europejskich państw, z państwową służbą zdrowia. Wyobraź sobie, że nagle, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamieniamy całą służbę zdrowia na prywatną. Lekarze nagle się nie rozmnożą. Będzie tylu samo lekarzy, tylu samo pacjentów, a liczba szpitali też raczej się nie zmieni. I nagle znikną kolejki i problemy? Nie sądzę.
Chociaż może i tak, bo wielu już nie będzie stać na leczenie. Gdzieś tam chyba zresztą Korwin powiedział, że kiedyś osoby starsze leczyły się rumiankiem i też żyły.
Ja również Morfi nie mówiłem, że ludzie w systemie Korwina będą się mordować. Po prostu tak jak nie można pozwalać, żeby złodzieje i przestępcy chodzili po ulicach, tak nie można pozwolić, by jeden człowiek żerował na pracy drugiego (od tego są właśnie regulacje, takie jak 8-godzinny dzień pracy, płatne urlopy, pensja minimalna itd.).
Jeśli dobrze wczułeś się w fabułę AC, to chyba zauważyłeś, że assassini prezentują dość lewackie, wolnościowe poglądy. Ty zaś, z tego co zdążyłem zauważyć, masz poglądy zdecydowanie prawicowe.
Chociaż podział lewica/prawica często w praktyce się zaciera. Ktoś może podchodzić do moralności i struktury rodzinnej w sposób lewicowy, jednocześnie nie przejmując się za bardzo dobrem ogółu.
Słownik podpowiada tak:
prawica1. «partia polityczna lub organizacja o zachowawczym programie, opierająca się na takich wartościach jak wspólnota narodowa, rodzina i własność prywatna»
lewica1. «kierunek polityczno-społeczny głoszący hasła sprawiedliwości społecznej, egalitaryzmu i konieczności postępu»
Morfi, latanie za oborę czy sranie na podgrzewanej klapie nie robi aż takiej różnicy, jeśli to jest panująca reguła (po prostu nie myślisz o innych możliwościach - chociaż na pewno lepiej się sra na podgrzewanej klapie
). To ty zbaczasz z tematu na postęp technologiczny. Ja mam na myśli wyłącznie zadowolenie ludzi z życia. Ludzi dzisiaj nie stać na utrzymanie rodziny, wyłącznie dlatego, że wzrosły ich wymagania. Oczekują od życia więcej, niż 30 lat temu. Ja wychowywałem się w 6 osób (+ duży pies) na 50 metrach kwadratowych i jadłem chleb z musztardą albo pomidorem na śniadanie, a zupę na obiad (oczywiście bywały i lepsze dni). Obydwaj rodzice pracowali.
Dzisiaj jest to nie do pomyślenia, bo ludzie powiedzą, że w takich warunkach nie da się żyć. W dupach się poprzewracało i teraz każdy oczekuje nie wiadomo czego. Zmienił się sposób myślenia ludzi. Nie jest gorzej, tylko lepiej, dużo lepiej, dlatego ludzie chcą jeszcze więcej. Nie wystarczy karmić się byle czym i wychowywać dzieci byle jak. Ludzie chcą mieć porządną pracę, porządne wykształcenie, żyć na swoim i w ogóle cieszyć się życiem i komfortem. Kiedyś mało kto mógł sobie na to pozwolić. Chłop nie miał specjalnych wymagań. Przede wszystkim chciał dobrze zjeść i sobie poruchać (a że przy okazji rodziły się dzieci, to i one od wczesnych lat pracowały).
Co z tego, że procentowo państwo zabiera więcej, skoro ludzie żyją na dużo wyższym poziomie? Skandynawowie są tego świadomi i dlatego nie chcą zmieniać tego, co dobre. Jeśli zarabiasz dużo, możesz pozwolić sobie na wysoki podatek. Natomiast gdy chłop zarabiał ledwo co, to nawet najniższe podatki odbierał dotkliwie.
Nie wiem, jaki masz Morfi obraz przeszłości, ale wydaje mi się, jakbyś żył w jakimś wyimaginowanym świecie. Żona nie musiała pracować w czasach, w których mąż zapierdalał po kilkanaście godzin dziennie 6 dni w tygodniu. Zresztą gdyby mogła, to by pracowała, ale zwykle miała tyle gąb do opieki, że i tak nie była w stanie. Obecne warunki pracy są znacznie lepsze, niż były kiedyś, właśnie dzięki regulacjom, które Korwin, dla dobra wolności rynku, chce znieść. I ludzie na pewno nie byli kiedyś uszczęśliwieni tym, że musieli pracować więcej, a dostawali za to mniej.
Mogę ci polecić kilka książek, może po ich przeczytaniu zmienisz troszkę nastawienie. Na początek polecam "Ziemię obiecaną", "Germinal", "Martin Eden", "Koniec jest moim początkiem". Wszystkie są rewelacyjne.
Warto też przeczytać tę:
"Duch równości: Tam gdzie panuje równość, nawet bogatszym żyje się lepiej"
Nie jest może super ciekawa, ale bardzo ładnie wyjaśnia (na podstawie licznych wykresów), dlaczego lepiej gdy w społeczeństwie panuje duży stopień równości.
Arystokracja i oligarchia jest zawsze w mniejszości. Powtarzam, dzisiejsze czasy to czasy dobrobytu. Naprawdę. Zarabiam 2 tysie na rękę i jestem bardzo zadowolony z możliwości, jakie oferuje mi ta pensja. Kiedyś byłoby nie do pomyślenia, żeby przeciętny szaraczek, zarabiający poniżej średniej krajowej, żył na takim poziomie, jak ja obecnie.
Imo jedynym poważnym problemem jest kupno własnego mieszkania. Ale z tym zawsze był kłopot. W dawnych czasach mieszkanie z rodzicami (przynajmniej przez dłuższy okres) było normą. W chatce chłopa mieszkały całe rodziny.
W jakich państwach ludzie najchętniej dają pieniądze na różne fundacje, pomoc biednym i chorym? Nie wcale w tych o najwyższej średniej krajowej, lecz w tych o największej równości społecznej. W wyżej wyszczególnionej książce są na to ładne przykłady (tabele), więc Twój sposób myślenia nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Najchętniejsi do pomocy są bardzo biedni mieszkańcy Syberii oraz innych podobnych osad, a nie wcale ludzie z wielkich miast.
Zobojętnienie tworzy raczej myślenie w stylu "każdy sam musi zapracować na własny los". Nie można tego negować. Zgadzam się w dużej mierze z tym twierdzeniem, wielu jednak próbuje się tym bronić i np. zamiast podwyższyć pensje, woli się samemu przekonywać, że "on tu nikogo na siłę nie trzyma". "Ja daję tyle, a jak nie pasuje, to droga wolna. Ja sam musiałem na to wszystko zapracować. Niech oni też pracują, nieroby". "Czarni są leniwi, więc niech żyją w biedzie". Właśnie taka postawa tworzy zjawisko zobojętnienia.
I też nie lubię zwalania całej winny na innych. Nie wiem Morfi czy zauważyłeś, ale ty właśnie tą winą obarczasz państwo i obecny rząd. Wszystkiemu winne jest niewydolne, skostniałe państwo. Człowiek nie jest w stanie utrzymać rodziny, bo państwo go obdziera ze skóry, hamuje rozwój gospodarczy itd.
Ludzie dzisiaj mówią, że chcą żyć "godnie" (zresztą to nie tylko dzisiejsza śpiewka, natura ludzka się specjalnie nie zmienia, i sposób myślenia też krąży w kółko). Ale co oznacza to "godne" życie? Dla każdego co innego.