- Gothic 1 i 2
Chyba najczęściej ogrywana przeze mnie gra w całej karierze. Gothica 1 przeszedłem chyba dosłownie 30 razy, 2 niewiele mniej. Świetna historia i poprowadzony wątek fabularny. Dzięki braku niepotrzebnych przedmiotów, nielimitowany bagaż i zbyt rozbudowanych drzewek umiejętności, gra pozwoliła totalnie wczuć się w klimat, bo nie traciło się czasu na wracanie do miast tylko po to by sprzedać złom, albo nie siedziało się godzinami obczajając jaki skill z czym połączyć czy czytając poradniki. Można było po prostu grać, świetnie się bawić i podziwiać idealnie wykreowany świat, zbilansowany poziom trudności i różnorodnośc fauny do zabicia. Otwartośc świata pełna - brak loadingów w domkach i pomieszczeniach czy jaskiniach, idealna immersia czego brak u konkurencji. Gra po prostu idealna i bardzo żałuje, że tak ją spierdolili z nadejściem 4 części, która jest z kolei największym nieporozumieniem, czyli przeciwieństwo 10/10. Gothic pomimo upływu lat dalej gości na moim pececie i czasem sobie wracam do niego i robię szybką partyjkę (po tylu przejściach mam już wszystko obcykane i można nazwać to speedrunem
). Ogólnie najlepsza gra ever jaką znam.
-Skyrim
Gdyby ktoś mi powiedział pare dni temu, że gra z serii elder scroll zagości w moim zastawieniu to bym go wyśmiał. Morrowind i Oblivian jednymi z najgorszych światów, wtórnych do bólu i nudnych. Jednak Skyrim naprawdę zrobił z tą serią porządek. Świetne, zróżnicowane questy, piękny świat (na modach), wielowątkowa fabuła. Dużo świetnej zabawy i godzin grania, bez zbędnego ciorania. Jednak trzeba zauważyć, że tą dyche daję tylko ze względu na mody, dzięki którym niedoskonałości gry zostają zlikwidowane. Gdyby nie one, Skyrim ode mnie dostałby 8, maks 9.
- Crash Bandicoot 3
Co tu dużo gadać. Pewnie większość z osób na forumku w to grała. Platformówka idealna. Odblokowywane poziomy za przejście światów na 100%, dużo możliwości zabawy jak przechodzenie na czas czy zbieranie gemów i odpowiednie gloryfikacje za to, które teraz byłyby w płatnym DLC. Ciekawe pomysły na moce dostawane za każdego bossa, czy różnorodności leveli zapewni mi na zawsze dobre wspomnienia w tej gierce, gdzie zrobiłem bodajże 104%. Tak jak w przypadku Gothica, szkoda, że seria się totalnie zepsuła wraz z crash 5 i czesciami na PS2.
- Pokemon Yellow
Ogólnie chyba właśnie dzięki tej grze zacząłem grywać na konsolach, wcześniej był pecet ze smokiem anatolem. Dostałem ją wraz z Gameboyem Colorem od mikołaja
jakoś w wieku 7 lat. Po prostu zauroczyłem się tą gierką, mimo że pokemonów nie oglądałem, ani o nich nigdy nie słyszałem. Było mi bardzo ciężko ją przejść, bo angielskiego nie znałem zupełnie, ale dałem sobie radę. Do tej pory pamiętam, jak trenowałem pikachu w jaskini digletów na 50 level, bo myślałem, że może wtedy będę mógł przejść dalej
Niestety to nie zadziałało, a hm01 cut dawno miałem w plecaku, jednak nie miałem pojęcia jak to się używało. Te drzewka mnie do szaleństwa doprowadzały
Gierka przy której spędziłem masę czasu i praktycznie nigdy się mi nie nudziła. Przechodziłem wielokrotnie, mimo ze fabuła jest słaba, brak jakiś wyszukanych dialogów jak każda gra z tej serii, jednak coś trzyma człowieka przy tej gierce. Yellow na tle innych odznaczała się nadzwyczajnym poziomem trudności, chyba jedyny porządny. Cała reszta jest idiotycznie banalna, i po 1 odznace przeciwnicy nie stanowią żadnego problemu co jest żałosne, w Yellow często zdarzało się, że zwykły trener nas pokonał. Gierka świetna i nieraz ogrywam ją na emulatorze.
- Burnout 3
Po prostu najlepsze wyścigi na PS2. Świetna grafika i mega zniszczenie. Zawsze lubiłem zgniatać, miażdżyć, obracać rzeczy w pył i to własnie ta gra mi dawała. Świetne poczucie prędkości, efektowne kraksy i arcadowy styl jazdy spowodował, że gierka dostała ode mnie 10. Pewnie wszyscy w to grali i dobrze wiedza o czym mówię. Kolejne części juz tak bardzo nie robiły i z utęsknieniem czekam na jakąś porządną gierkę tego typu na nextgena. Bo części Paradise niestety ani widu ani słychu kolejnej, bo cała moc idzie w ch**owe NFS.
- God of War 2 i 3
Chyba każdy wie za co. Żadna gra nie była tak epicka jak 3. Każda większa walka po prostu ścinała krew w żyłach i wywoływała dreszcze na całym ciele. Czuło się ogrom tego wszystkiego i moc głównego bohatera. A to wszystko okraszone najpiekniejsza (moim zdaniem) grafiką na konsole poprzedniej generacji. System walki może i prosty, korytarzyk, ale jednak w takim stylu, że ciężko przejśc obok tej gry obojętnie. Absolutne mistrzostwo i kazdy kto przechodził koło tv podczas grania, czy to dziadek czy rodzinka, stawali chwilę i sami podziwiali akcję, tym bardziej, że z tv wydobywał sie głos Bogusia Lindy
. Szkoda, że gra się skończyła, a kolejna cześć już nie ma takiej mocy jak poprzednie.
- Uncharted 2
Wiadomo, UNCHARTED!!!!!111111 i tyle. Świetna praca kamery, świetna gra, świetna fabuła. Najlepsza gra przygodowa w jaką grałem i jakieś tomby moga się chować, mimo że też są niczego sobie. Każdy na tym forumku grał, w końcu same sonoklapy.
- GTA:SA / V
O ile inne produkcje z serii są bardzo grywalne, tak te dwie cześci pokazały największego pazura. Rozbudowane metropolie, tereny miejskie, masa rzeczy do roboty (w tym względzie to nawet leciwe SA wygrywa), świetna fabuła i ogólny brak nudy w grze nawet po wielu godzinach. Sandboxy idealne i wzór dla innych. Czekam na remake V na nextgeny.