Ale trochę racji ma, od teoretycznej strony. Modem można nazwać zarówno różowe koniki My Little Pony dla wielbicieli zwierzęcej miłości, odkryte cycki i Tomasza Lokomotywę w Skyrim, jak i Black Mesa, Dear Esther oraz "tribute" Silent Hill na silniku Source. Są tu też "mody" konsol i ułatwiające rozgrywkę w multi.
Tylko, że uogólniając tworzy się krzywdzące segregowanie, należy rozróżnić dobre mody od tych chujowych, a nie wrzucać do jednego wora skurwiałych rozwiązań blacharskiego nowotworu, co zapewne stało za tym pozornie ciętym komentarzem.