Bywałem już na osiemnastkach w remizach, gdzie za ochronę (a raczej okazję do napicia się) robili strażacy z OSP odjebani, jak stróż w Boże Ciało, widziałem też słynny filmik na którym dzieciak za lanie pasem dostał opierdol od tatki solenizanta, ale takiej sytuacji jaką opisuje Becet ciężko mi sobie wyobrazić.
Chociaż z drugiej strony kiedyś przyjęcia komunijne lub z okazji chrzcin tradycyjnie odbywały się w domu lub mieszkaniu, trzeba było być organizacyjną i kuchenną ciamajdą albo partyjnym bogolem, żeby robić w knajpach, a dzisiaj to normalne i imprezy przypominające nierzadko małe wesele.