Na początku dowiadujemy się, że Włóczykij zawędrował daleko na północ. Tu wreszcie miał warunki, by w spokoju ułożyć melodię do nowej piosenki. Już od dłuższego czasu o niej myślał. Miała wyrażać nadzieję, tęsknotę i zachwyt nad wędrowaniem. Rozmyślał też o swoim przyjacielu Muminku. Kiedy dotarł do strumienia, postanowił umieścić go też w piosence. Rozbił namiot, rozpalił ognisko, przygotował kolację. Zauważył wtedy przyglądające się mu leśne stworzonko. Nie pozwalało mu skupić się na piosence, toteż próbował je odgonić. Ono jednak przeprawiło się przez strumień i dosiadło się do ogniska. Włóczykij był z tego niezbyt zadowolony, gdyż zupełnie stracił muzyczny nastrój. Tymczasem stworzonko opowiadało, że już dużo wie o Włóczykiju i poprosiło o nadanie mu imienia. Gdy ten nie zareagował, poprosiło o jakąś opowieść. Ale i teraz nie doczekało się spełnienia prośby. Kiedy już odchodziło, Włóczykij zatrzymał je i nazwał Ti-ti-tiu - od dźwięku, jaki wydawało.