To chyba dobrze, prawda? Tylko decydentom narzucającym budżetowe normy i pompującym kasę z mandatów nie będzie do śmiechu, ale sposób zawsze się znajdzie.
Z drugiej strony, majowe wojaże po Wielkopolsce:
Nie w tych miejscach stricte, ale na tej drodze występuje odcinkami ograniczenie do 50 km/h. Co więcej, wyjedziesz z podporządkowanej i znak nie jest powtórzony, tak więc przyjezdny kierowca jest mocno narażony na mandacik panów wystających w krzakach, którzy wiedzą gdzie się ustawiać, żeby wyrobić założoną, planową normę
Myślę, że to nie jest odosobniony przypadek, ale jeśli liczby statystyk zdarzeń drogowych rzeczywiście spadły z powodu zaostrzenia przepisów, nie ma oczywiście o czym dyskutować. Nie chciałbym jednak paść ofiarą drogówki, która specjalnie upierdala kierowców w imię wyrobienia planu, czemu frustracja powrotu z patrolu z pustymi rękami na pewno nie pomaga.