Klasa średnia musi się zastanowić, co z nich za obywatele, którzy wolą w niedzielę przed telewizorem we własnym M siedzieć, a nie pójść do urn.
Od początku było wiadomo, że będzie druga tura. Większość osób nie jest zainteresowana polityką w stopniu zaawansowanym i jestem w stanie zrozumieć, że nie szli bo wybory dzisiaj nie miały dla nich zbytniego znaczenia. Jeśli przyjdzie do wyboru między PISem i PO za dwa tygodnie to elektorat centro-nudno-spokojno-komorowsko-POwski ruszy do urn i sam znam masę takich "uśpionych" głosów. Poza tym w 20% Kukiza nie kryją się sami antysytemowcy pałający szczerą nienawiścią do Platformy, ale też ogromny elektorat PO, który puścił głos na Kukiza, bo zrobił dobry teatr, że jest centrowy, wszystko w ręce obywateli i ludzie głosowali na zasadzie "zobaczymy co będzie dalej". Kiedy przyjdzie do realnego wyboru między PO i PISem ludzie, którzy teraz nie byli ruszą do urn.
I ze smutkiem muszę przyznać, że BARDZO KUR
WA DOBRZE, bo przecież 5 lat z Dudą i Kaczyńskim to będzie koszmar dla przyszłego sejmu, który prawie na pewno nie będzie rządzony przez PIS. Teraz istotnym pytaniem jest jak bardzo Kukiz uwierzy w swoje "silne" 20% i jak umiejętnie będzie lawirować między prawicą, lewicą i centrum. Ciągle nie może jechać na haśle "obywatele decydują". Wydaje mi się, że w końcu wyjdzie z niego coś, co odstraszy ludzi innych niż radykalnie prawicowi.
Generalnie rzecz ujmując z całych tych 'najbardziej antystemowych' wyborów prawdopodobnie nie wyniknie nic.
Edit: Jeszcze jest opcja, że przez 2 tygodnie Duda albo Komor maksymalnie się zbłaźnią lizodupstwem Kukiza (Duda już zaczął) i wynik będzie oczywistszy. Ciekawe, jakie 'propozycje zmiany Polski' przedstawi jutro Komor, bo chyba zapowiedział, że jutro. Na pewno będzie morze żenady.