Demon's Souls nie jest dobry, jest wybitny.
Już lata temu, gdy pierwszy raz zobaczyłem pierwsze zdjęcia z tej produkcji, zachwyciłem się fenomenalnym designem i ciężkim klimatem wylewającym się z ekranu.
To był bodaj ten obrazek:
Jako jeden z pierwszych na forumku, wraz z Adriano, dorwałem się po jakimś czasie do tej produkcji, zanim granie w Soulsy było modne.
Gra kompletnie zachwycała. Technicznie nie powalała (głównie z tytułu animacji), ale nadrabiała wyglądem świata i postaci (cudo). Taki produkt rzekłbym nietypowy bardzo.
Nie był oznaką tych czasów, czasów, w których mamy oznaczniki gdzie pójść, mamy mapy pod przyciskiem, wybór poziomu trudności, liczne podpowiedzi, et cetera.
Pomimo, że fabuła jest przedstawiona szczątkowo i zasadniczo niewiele wiemy, to aż chce się odkrywać kolejne elementy tej niezwykłej układanki.
Dodatkowo gra konstrukcją genialną Castlevanie: Symfonie Nocy mi przypomina, bowiem tyle dobra ma ukrytego w sobie, tyle niespodzianek, które tak łatwo ominąć.
Ot, ratujesz kogoś, on złowieszczo się śmieje i po kilku godzinach okazuje się, że wybija twoich ludzi. Zresztą Krwiste to duchowy spadkobierca i garściami czerpie wiele motywów z
Demon's Souls. Podobnie jak
Dark Souls. Mnie grało się niesamowicie. To odkrywanie całości, siedzenie z nosem w wiki, zapisy na kartce, co, jak, gdzie, kiedy by zdobyć platynę. Motyw z tendencjami i absolutnie unikalny, fenomenalny pomysł, by nasze punkty doświadczenia robiły dodatkowo za walutę którą można stracić podczas śmierci. No i tek niezapomniany tryb multi. Z duszą na ramieniu (dosłownie) idziesz do bossa, a tu nagle jakiś gracz cię atakuje.
Dodaj do tego liczne niespodzianki - vide idziesz już któryś raz korytarzem, aż tu nagle....mocarny fantom.
Cos niesamowitego. Jak dla mnie najlepsza gra poprzedniej generacji. Tak mi się podoba, że mam na półce wersję amerykańską, azjatycką i europejską i w każdej 100% wbite, razu pewnego, pół doby zagrywałem się w nią, co wcześniej zdarzało mi się ekstremalnie rzadko, bo przy Diable Drugim,
Disciples II, no i wszelakich nockach przy VF4/Tekken.
Jakby wydali reedycje, kupiłbym z miejsca nawet za 400zł.
A jakby zrobili jak z Raczetem i Klankiem (taka reedycja z prawdziwego zdarzenia na odpowiednim silniku), to byłoby coś.