Jako że wziąłem się za Gearsy i wyciągnąłem z szafy X1, postanowiłem napisać coś o pierwszych "wrażeniach" z grą. Co wrażliwszym fanom konsoli MS radzę "zakryć uszy"
.
Post będzie nie tylko o Gearsach, ale także o moim doświadczeniu z konsolą. W końcu wyciągana jest raz do roku, więc nie będę pisał oddzielnego komentarza do innego tematu. Jak ktoś chce czytać o czwartych Gearsach, niech ominie zaznaczone akapity.
------------------
W związku z tym, że trochę miesięcy konsola przeleżała w pudełku byłem nastawiony na aktualizacje systemu. Jestem już do tego przyzwyczajony przez dwie ostatnie generacje sprzętu do grania. Dlatego fakt, iż ta odpaliła się samoczynnie na starcie nie był dla mnie problemem (choć zdziwił mnie brak możliwość dokonania wyboru, czy chcę ją teraz wykonać - ot, info, że będzie aktualizacja i dostępny przycisk "ok"). Miałem ponad 2h na granie, więc czasu aż nadto. Podczas gdy system pobierał i instalował pliki ja przyjrzałem się padowi (tak to jest jak nie trzyma się go za często w dłoniach). Ktoś kiedyś pisał o jakości wykonania DS4 - nie wiem jak u Was, ale mój pad od PS4 nie trzeszczy i nie rusza się tak jak to coś, co MS nazywa padem. Nie wiem jakim cudem mogli przejść z solidnej konstrukcji jaką miał X360 do czegoś takiego. Jest niezbyt wygodny (wszystko przez kształt i linię rączek), skrzypi pod delikatnym dotykiem, a czasem czuć jak dwie części plastiku, z których jest złożony, delikatnie się ruszają. Może i materiały wyglądają ładnie, ale w eksploatacji już nie robią solidnego wrażenia.
Aktualizacja zakończona, wkładam płytkę, dostaje info o 11GB patcha i widzę pasek postępu instalacji. Wszystko fajnie tylko trwa to niemiłosiernie długo. Przy 50% prędkość jeszcze bardziej spada, ale przynajmniej jest komunikat, że mogę odpalić grę (na PS4 byłoby to już jakieś 15 minut wcześniej, ale spoko). Pokazuje się menu gry, konsola prosi o wybranie konta (wydawało mi się, że jestem zalogowany). Wybieram jedyne jakie jest, wyskakuje okienko z ładowaniem i nagle znowu widzę wybór konta. Po kilku próbach, daje "wróć" i z lekką frustracją stwierdzam, ze nie da się wejść do gry bez połączenia z Live. Spróbowałem zalogować się z poziomu systemu, ale i tam jest podobnie. Wkur**a fakt, że konsola nie wyrzuci nawet żadnego komunikatu, dlaczego nie może mnie zalogować. Od razu pomyślałem o czarnym scenariuszu - zbanowali mi konto, bo nie używałem go przez pół roku (taki chyba mają wymóg). Wydało mi się to niemożliwe, bo staram się co jakiś czas logować na PC (nauczony doświadczeniami z X360 i tego jak tam mi zbanowali konto, bo grałem tylko offline). Sprawdzam na Xbox.com - konto działa.
Reset konsoli, tym razem jest komunikat przy próbie logowania "Sorry Kamil" i to wszystko. Tak mi też jest przykro, że tracę czas, bo mój czas na granie stopniał znacząco... Ale nic, nie poddaję się, pomyślałem, że trzeba odpalić tryb offline. Zrobiłem to, w menu logowania z poziomu gry jest opcja "gościa". Niechętnie klikam na to. W odpowiedzi dostaje komunikat, że nie powiodło się, ale jak spróbuje jeszcze raz to na pewno się uda. Nie, nie udało się. I tak kilka razy. W końcu sfrustrowany na maksa postanowiłem założyć nowe konto na szybko. Nie chcę na tym grać, nie po to mam swoje konto (drugie bo pierwsze MS zbanował na amen przez swoją posraną politykę), ale chcę odpalić te cholerne Gearsy. Konto założone, wchodzę do menu właściwego i widzę, że wszystkie tryby są na 50%, bo gra się dalej instaluje. Ok, pewnie mogę odpalić do jakiegoś momentu, a instalacja będzie w tle. Nie, według komunikatu muszę czekać aż instalacja osiągnie 100%. K***a, przecież to nawet na PC działa, na PS4, a tutaj nie, Złombox musi mieć przecież swój unikalny feature. Poczekałem więc do końca. Z moich ponad 2h na granie zostało 30 minut. W końcu jednak odpalam grę licząc na to, że warte było to wszystkich nerwów.
-----------
Przywitał mnie najgorszy prolog jaki widziałem w grach od lat, jeśli nie w ogóle. Nie wiem, czy recenzenci w ogóle zwracali na to uwagę, ale początek gry jest żenujący. Kolega z pracy napisał mi to dwa dni wcześniej, ale on miał problemy na PC (żadna nowość), więc myślałem, że na X1 może będzie trochę inaczej (bo wcale nie miałem problemów na X1 ;P). Miał jednak rację. Prolog jest zły zarówno graficznie (artystycznie/technicznie), gameplayowo, scenariuszowo, w ogóle jako całość. Grafika to takie Gearsy z X360 (kolega twierdzi nawet, że Judgement wyglądał lepiej - nie wiem, ominąłem tę część). Chyba użyli tych samych assetów, oświetlenie to dramat, kolorystyka to porażka, jakość całości nie przystoi AAA exclusivowi na konsole, mało tego nawet wiele indyków by się wstydziło. Efekty wybuchów to chyba faktycznie pamiętają czasy pierwszych Gearsów. Dramat. Prolog składa się z trzech szybkich misji, więc dwie następne już prezentują się odrobinę lepiej, ale wciąż to nie ta liga.
Normalnie na początku spodziewasz się tutoriala, wprowadzenia, nawet takiego szybkiego (w zasadzie to więcej Gearsy nie potrzebują
). Coś jak w jedynce. Tutaj jest to zrobione słabo. Gracz chaotycznie jest przerzucany między różne wydarzenia i tak na dobrą sprawę nie wie po co. Najlepiej trzy misje prologowe streścić tak - to bieg do jednego kibla kilkudziesięciu stworzeń z rozwolnieniem, gdzie na końcu dwóch wchodzi do środka razem, a reszta zostaje pod drzwiami i walczy o miejsce w kolejce. Uważam, że podstawowy zamysł był dobry, ale został tak koncertowo zjebany. Gdyby to wydłużyć i nieco urozmaicić, nie cisnąć tak "na Jana" to byłoby całkiem ok. Ba, gdyby
wywalić niepotrzebny wątek o Hammer of Dawn, a nawet E-Day i zostawić samą obronę Anvile, zrobić to bardziej dramatycznie, to byłoby to zajebiste wprowadzenie do gry. Mocne uderzenie na sam początek.
Zamiast tego jest natomiast to coś. Nie wiem, czy nie mieli czasu, czy zrobili to kiedyś, ale czegoś takiego nie godzi się oddawać w ręce graczy. Już lepszą opcją było zrobić wszystko na filmiku, lub nawet usunąć cały prolog i zacząć od pierwszego aktu. Początek gry by na tym zyskał znacząco. A tak jest to jakaś masakra.
Gdybym miał oceniać Gearsy po tych pierwszych minutach, to była by to jedna z najgorszych produkcji w jakie grałem od lat. Spodziewam się jednak, że dalej będzie lepiej. Musi być, w końcu poprzeczka ustawiona przez prolog prawie leży na ziemi. Wiem, że nie każda gra zaczyna się z przytupem, że często początki bywają słabsze, ale tutaj jest naprawdę dramat. Mimo wszystko zobaczę jak będzie dalej. Początek aktu pierwszego prezentuje się lepiej, choć nie oszukujmy się - do np. takiego Uncharted 4 droga daleka i nawet nie chodzi o aspekty techniczne (choć i tu widać różnice), ale artystyczne (postacie nie są wyrzeźbione na najwyższym poziomie, nawet pomimo ich przeskalowanych proporcji).
Początek był więc dla mnie dramatyczny, po części swój udział miała w tym sama konsola (naprawdę nie zachęca do korzystania na dłuższą metę, szczególnie gdy ma się porównanie do innych sprzętów), po części żenujący poziom Coalition (do 343 im jednak daleko). I wiem, że w kwestii X1 może nie każdy tak ma, że może się to przydarzyć rzadko, ale jednak stało się i mocno mnie to wkurwiło. Nie tym powinno stać granie na konsolach. Naprawdę zbyt podobne to do PC, choć tam problemy byłyby innego sortu.