Zgadzam się z powyższymi wpisami, poza podobnym założeniem nie widzę sensu porównywania obu produkcji.
Co mi się na pewno podoba, to że obie gry atmosferą podchodzą do tematu inaczej. Mam wrażenie, że Elite: Dangerous przez ukazanie w miarę realnego wyglądu planet i pustki oraz siląc się niekiedy na przedstawienie ascetycznego piękna przestrzeni kosmicznej powodowałoby zimny dreszcz na karku i jakieś dziwne poczucie nerwowości podczas eksploracji. Można się tylko wkurzać, że nie poszli mocniej w taki klimat, przykładowo zamiast wszechobecnego pomarańczowego hudu wewnątrz statku i ferii barw ocieplających potyczki przytuliłbym coś raczej na miarę symulatora przestrzeni kosmicznej:
http://en.spaceengine.org/ z nutką tajemniczości. Przykładowo otrzymując sygnał z bazy o zbadaniu nietypowego szumu fal magnetycznych podróżujesz na surową planetę, gdzie po dotarciu orbitujesz, wysyłasz sondę na powierzchnię celem zbadania warunków, osadzasz statek na powierzchni i po godzinie kontrolowanego skakania w kombinezonie znajdujesz przedmiot, który na pewno nie został naturalnie ukształtowany na badanym globie. Ot popłynąłem, bo ta gra na pewno takich rzeczy nie zapewnia, a szkoda.
No Man's Sky oferuje przeważnie ciepłą i bezpieczną tonację kolorystyczną kosmicznych wojaży, niesie skrajnie odmienne, pozytywne emocje, lądując na powierzchni planeta przywodzi bardziej na myśl co poniektóre pastelowe poziomy Ratchet & Clank, zwierzęta biegają, drzewka i trawy się bujają, niebo w kolorach tęczy, można pohasać spokojnie nadając przy okazji napotkanemu stworzeniu nazwę gatunkową: "kutas łąkowy". W Elite: Dangerous otrzymujemy zimną pustynię w wypranych kolorach, jak na razie tytuł w stosunku do NMS pozbawiony elementu bogatej eksploracji planety, na razie to naciągnięte tekstury na wydaje się losowo generowaną powierzchnię, jak w prostych symulacjach programu do mechaniki płynów.
Myślę, że dla obu gier jest miejsce na rynku i nie ma co skreślać jednej, czy drugiej pozycji.