Pomyślałem, że założę temat odnośnie dolegliwości, chorób, sposobów ich leczenia itp., bo czasem przewijają się takie tematy na forumu.
Sam też oczywiście mam pytanie, w tym wypadku odnośnie gronkowca. Kiedyś miałem z nim ostrą jazdę, nałykałem się antybiotyków i nic. Poszperałem, poczytałem tu u tam i przerzuciłem się na naturalną stronę mocy - mianowicie kwaśne środowisko. Piłem kefiry, zsiadłe mleko, kiszona kapusta, ogórasy itp. Jednym słowem zwiększenie flory w jelitach i dopakowanie organizmu pozytywnymi bakteriami. I oczywiście pomogło.
Teraz jest kwestia taka, że 2 miesiące temu rozdrapałem małego syfa na nosie i zostało mi od tamtej pory zaczerwienienie, raz bledsze, raz bardziej widoczne (na przemęczeniu np.), ale nie chce w ogóle zniknąć z ryja. Zazwyczaj takie rzezy same znikały po kilku dniach i spokój. A teraz stan zapalny cały czas jest. I zastanawiam się czy zwów gronkowiec nie przyatakował i blokuje gojenie. Ogólnie resztę pyska mam czystą. Zapodaję od wczoraj bepanthen i wdrażam od jutra znów dietkę na florę w nadziei, że ogarnie temat. Schabowe również nie pomagają.
Ktoś coś orientuje się w temacie - zapalania skóry i gojenie ran vs gronkowiec?
Z innych tematów naturalnych, jakby ktoś miał bakterię Helicobacter w nadmiarze i doznawał sraki oaz bólów brzucha - miód Manuka. Załatwia temat migiem. je**ć sztuczne antybiotyki.