Zagrałem w pierwszą misję Days Gone, która jest naturalnie tutorialem. Pierwsze odczucia są średnie.
Jeśli ktoś śledził materiały z gry to zna ten poziom. Poprzedza go coś co porównałbym do prologu The Last of Us. Niestety różnica klas jest widoczna i to bardzo. Krótka cut-scena, w której główny bohater podejmuje (według mnie) mało realistyczną decyzję, po czym skaczemy w czasie do teraźniejszości i od razu zostajemy wrzuceni na motor. Mam bardzo nieprzyjemnie wrażenie, że początek jest sztucznie przyspieszony, brakuje stosownego wprowadzenia, przedstawienia bohatera, nakreślenia sytuacji.
To, że twórcy po dwóch minutach umieszczają gracza na motorze może wydaje się naturalne (w końcu spędzimy na nim sporo czasu), jednak nie jest dobrze przemyślane. Pierwszy kontakt gracza ze sterowaniem i od razu dostajemy sekcję pościgową. Nie jest ona trudna, jednak pojawiają się w niej pierwsze rysy - dziwne kolizje na pewnych elementach - wjechałem na skraj rampy skalnej i zatrzymałem się jakbym wjechał w niewidzialną ścianę. WTF?! Od razu stwierdziłem, że robię restart i... znowu wpadłem, ale na inną rampę. Tym razem pojechałem dalej, jednak poczułem, iż jazda na motorze może wcale nie być taka fajna.
Postać bohatera porusza się dość ociężale, ale jeszcze nie wiem na ile to przeszkadza. Może po prostu zauważyłem to, ponieważ responsywność Sekiro, które wciąż ogrywam, jest zupełnie inna. Niemniej były momenty, kiedy miałem poczucie, że powinienem truchtać, a bohater jedynie szedł, co pogłębiało efekt ślamazarność.
Przeczesywanie enviro w celu wypełnienia "plecaka" przydatnymi przedmiotami wypada dostatecznie. Gracz dostaje zadanie poboczne, w którym ma zlikwidować gniazda Freakersów (mimo, że po naszemu to naprawdę są "Świrusy", nie przechodzi mi to przez gardło, ani palce
) jednak brakuje materiałów do tego celu. Chodzę po miejscach gdzie widzę masę śmieci i nie widzę tam nic do zbierania. Na szczęście wpadłem na pomysł, że mogę podpalić gniazda w inny sposób.
Wizualnie jest bardzo przyjemnie, choć do najwyższej pułki brakuje. Niby wszystko jest, a jednak Decon mógłby mieć lepsze texy, postacie w cut scenach mogłyby być lepiej oświetlone, a animacja biegnących "zombiaków" aż prosi się o zatrzymanie strzałem ze strzelby. Niemniej enviro prezentuje się bardzo konkretnie, jest czasem na czym oko zawiesić.
Pierwsze minuty spędzone z Day's Gone to zaskoczenie - materiały prezentowane przed premierą nie oddawały tej toporności głównego bohatera (co niby jest normalne, skoro to nie my trzymamy pada), jak i nie sprawiały wrażenie, iż obcujemy z tytułem o mniejszym poziomie wykończenia (względem innych gier AAA). Początkowi brakuje odpowiedniego tempa, zaś tu i widzie przydałby się odpowiedni polish. Jest sporo rozwiązań, które kują w oczy i na pierwszy rzut oka świadczą o braku doświadczenia i wiedzy. To tyle po pierwszej misji. Na razie nie dziwię się pierwszym ocenom, ale też zakładam, że może być lepiej.