Odczepiane kontrolery naładowane elektroniką, dock, konsola przenośna mająca służyć jednocześnie jako konsola stacjonarna. Na pewno to wszystko rodzi więcej problemów, niż sama skrzynka z podzespołami.
Ale panie, odczepiane padziki to żaden szczyt zaawansowania ani żaden problem. Dock? Proszę sobie nie żartować, przecież to jest ładowarka obudowana zbyt dużą ilością plastiku i nie ma w tym nic co mogłoby robić problemy. To, że ta konsola ma służy jako konsola przenośna i konsola stacjonarna to można włożyć między bajki. To jest po prostu handheld który ma tryb pracy zwykłej i tryb pracy na ładowarce gdzie jest po prostu szybszy. I pseudo docka który służy za ładowarkę i przedłużkę hdmi.
To już dużo bardziej zaawansowaną na swoje czasy konsolą było Wii, bo tam faktycznie było coś innowacyjnego i nowego i na pewno bardziej zaawansowanego technicznie niż to co prezentuje Switch.
Wii było bardziej innowacyjne, ale mniej zaawansowane technicznie (nawet na swoje czasy). Joy cony są malutkie, a do tego można je odłączać i używać w różnych konfiguracjach. I mimo rozmiarów mają w sobie sporo technologii (dużo więcej, niż wiiloty):
Poza tym konsola przenośna ma swoje trudności - zmieszczenie podzespołów w małych gabarytach, ekran dotykowy itp. Dock może i jest prosty w konstrukcji, ale to kolejny element, który może szwankować (gdzieś czytałem zresztą, że część docków jest krzywa, i dlatego rysuje ekrany - masowa produkcja ma to do siebie, że łatwo mogą zdarzyć się nieprzewidziane wady).
Nie chcę usprawiedliwiać Nintendo, bo fakty są takie, że wypuściło sprzęt cierpiący na różnorakie wady, co właściwie chyba zdarza im się chyba po raz pierwszy (choć mała część egzemplarzy WiiU też potrafiła się psuć). Ja z konsoli jestem na razie bardzo zadowolony (jest śliczna i dobrze wykonana - przynajmniej na pierwszy rzut oka), ale jeśli ktoś nie ma mega ciśnienia na Zeldę (jak ja), to zdecydowanie lepiej zaczekać z kupnem przynajmniej kilka miesięcy, aż procent wad produkcyjnych zostanie zminimalizowany.