Z serią związałem się jeszcze za czasów konsoli SNES. Wciągająca, fascynująca przygoda. Było ciężko (nie to co dzisiejsze jRPG). Później oczywiście nadszedł kultowy FF VII, który przyniósł przełom w dziedzinie grafiki. Sama gra również była kapitalna - jest jedną z najlepiej ocenianych gier w historii branży. Na PSX niezwykle miło wspominam również wymagający FFT oraz jedną z moich ulubionych gier na Szaraka - FF VIII, który do dzisiaj jest moim ulubionym FF.
Dziewiątkę też warto było poznać.
Nowa konsola - nowe możliwości. FF X wraz z TTT oraz GT Trzy przyniósł graficzny przełom. Sama gra - rewelacja.
Świetny był również FF XII. Balthier, system walki, to na plus. Pierwsze kilka(naście) godził całkiem wymagające jak na tę serię.
FF XIII - ogromny zawód. Miałkie postacie, licha warstwa fabularna. Gra na 6/10, ewentualnie naciągane 7/10, bo jednak system walki, który jest niezwykle istotny i to nieodzowna część gry, był znakomity.
Przepiękną również ów Final miał szatę graficzną - bite 10/10. Ale te głupoty.... plansze ala
Wipeout, Behemoty w dżinsowych spodniach
Za FF XV powoi się zabieram. Mam nadzieję, że wzorem trzynastki nie skończy się tylko na podziwianiu grafiki i chwaleniu walki jako takiej.
Szkoda tylko, tak wybiegając w przyszłość, że odświeżenie FF VII podzielą na kilka części. W sumie przy SC II też były obawy, a sprawdziło się świetnie, więc może i tu się uda, choć zdecydowanie wolałbym całość na dzień dobry.