Że się ludziom klepać gry z tak odtwórczym designem. W sumie zawsze mnie to zastanawiało - oni muszą wiedzieć że robią odtwórczą kaszankę, nie?
To jest tak - prezes ma kasę, bo ma bogatych rodziców (takich Januszy game devu już trochę mieliśmy
). Ponadto pisze książki o takiej tematyce i chyba jakoś się sprzedają. Acha i jeszcze jest piłkarzem ;P. Więc wpada na pomysł, że zrobi grę na bazie swoich książek i zaczyna budować studio. Już na wstępie widać, że nic wybitnego z tego wyjść nie może. Gdy dorzucimy do tego fakt, że zatrudnia sporo "świeżynek" (przynajmniej jeśli idzie o game dev) to zaczyna nam klarować się obraz ładnej katastrofy. Kasa lata na lewo i prawo, gra rodzi się w bólach i w zasadzie bliżej jej do symulatora chodzenia z ładnym enviro. Walki lepiej nie tykać bo razi po całości. W studio panuje młodzieżowa atmosfera, zespół liczy kilkanaście osób, a przy rekrutacji sobie nie pomaga (byłem tam, bo chciałem się wkręcić na zlecenia na postacie, ale prezes... zapomniał się do mnie odezwać
). Mija sporo czasu, ludzie zastanawiają się kiedy to jebnie i faktycznie pewne oznaki są - zaczynają się "podniżki" bo kasy coraz mniej, do tego robi się syf w sieci z powodu kilku opinii byłych pracowników (pracowników, którzy dostawali grube pieniądze za obijanie się). Na szczęście po drodze zaczynają przychodzić ludzie z branży (kilka osób od nas poszło tam) i zaczynają wszystko prostować i pchać do przodu. Kasa się znalazła, wydawca też i jak widać gra zmierza powoli ku wydaniu. Dużo się zmieniło od momentu kiedy ją ostatnio widziałem i to na lepsze. Szału nie zrobi, ale wydaje mi się, że nie mają takich ambicji, przynajmniej nie przy pierwszym projekcie (ma być cała seria). Przy następnych tytułach może być lepiej, choć, według mnie, jeden poważny problem zawsze będzie - nie powinno się robić gier na bazie książek prezesa studia
(chyba, że to jakaś naprawdę wybitna literatura, ale nawet wtedy lepiej, żeby autor nie mieszał się w projekt, jedynie prowadzenie studia, co jednak oczywiście wydaje się niemożliwe).
Czy teamy od crapów tak się utożsamiają ze swoimi grami, że nawet po premierze w prywatnych rozmach ich bronią?
Za tym to jest różnie, część problemów na pewno już teraz widzą (np. posysające animacje). Część z tego będą się starali rozwiązać, ale oczywiście nie wszystko mogą (to jednak małe studio, a jakoś, którą chcieli by osiągnąć jednak ich przerasta). Oczywiście jednak są i tacy, którzy uważają, że postradali wszystkie rozumy i znajdziesz ich w wielu polskich studiach. Ewentualne sukcesy tylko ich w tym utwierdzają. Nie pracuje się lekko w takich warunkach, ale jestem przekonany, że to problem globalny w każdej branży
. Z takich głośnych przypadków to oczywiście Marek Tymiński z CI Games
.