Wczoraj skończyłem Village i choć planowałem wysmarować ścianę tekstu na temat gry, postanowiłem to skrócić. Odczucia mam dość mieszane, bo taki właśnie jest ten tytuł. Na wstępnie zaznaczę, że choć dla mnie prawdziwe Resident Evil to części 1-3 (z większym naciskiem na 1-2), bardzo miło wspominam czwórkę i piątkę. RE zaczęło być taką jazdą bez trzymanki (taki wakacyjny hit) i ta część mnie, która ma problem z horrorami, była za tą zmianę wdzięczna. Dlatego nie jestem fanem RE7, uważam, że kolejny "reset" serii, choć jest udany jako gra i osiągnięcie, nie jest dla mnie tym RE, w które chcę grać. Z RE8 miało być podobnie, jednak Capcom postanowił zrobić czwórkę w świecie siódemki i ten właśnie miks sprawił, iż dopuściłem do siebie możliwość zagrania w tę odsłonę. Jest też jakaś siła przyciągania w tych grach, stylistyka, animacje, dźwięki, UI - chyba wszystko razem sprawia, że mam ochotę nadwyrężać swoje nerwy. Z RE7 poddałem się, bo jednak jest to zupełnie inna gra (wbrew temu co niektórzy uważają, dla mnie klimat tej gry nie stoi obok RE1, czy RE2). Village dzięki większemu naciskowi na akcję, ale także umiejscowieniu, jest dla mnie bardziej "zjadliwy" i przypomina poprzednie części cyklu, przed siódemką.
Co mi się podobało:
- wioska, świetnie wykonana, fajny klimat, czuć to miejsce. Do tego pełni funkcję hubu, do którego wracamy co pewien czas i możemy odkrywać nowe rzeczy, które wcześniej były dla nas niedostępne. Poza tym miałem dziką przyjemność przechadzając się po niej, zwłaszcza po zmianie pory dnia.
- zakręceni antagoniści to jeden ze znaków serii, zwłaszcza od czwórki. Tym razem dostajemy pięć postaci, z których dwie są niezwykle ciekawe.
- kupiec, który choć przypomina tego z RE4, jest bardziej wpleciony w fabułę i staje się chyba jedną z najciekawszych postaci. Ma nadzieję, że jeszcze wróci w jakieś formie.
- walka jest przyjemna, więcej wybacza, ale i daje większe możliwości, zwłaszcza na walkę z bliska. Zasługa w tym funkcji bloku - jest dość niedorzeczna, zwłaszcza, gdy bronimy się przed ciosami gołymi rękami, ale jednocześnie bardzo skuteczna (mniejszy damage, przeciwnik nas nie złapie, a do tego po bloku można go odepchnąć zwiększając dystans).
- gra daje nam sporo amunicji i przedmiotów do craftowania, zwłaszcza, gdy zagląda się wszędzie i wraca w różne miejsca, gdy ma się potrzebny przedmiot (wytrych, koło do studni, klucz). Mimo to nigdy nie czułem się zbyt pewnie, gdyż są sytuacje, które uszczuplają zapasy. Niemniej nie było takich momentów, że miałem puste wszystkie magazynki. Zawsze jakieś naboje zostawały/można je było wytworzyć. Te kilka sztuk podtrzymywało na duchu
. W związku z czym, prawie nigdy nie musiałem uciekać od przeciwników, zabiłem jakieś 98% oponentów.
- wizualnie jest bardzo dobrze. Lokacje prezentują się świetnie i klimatycznie, a przeciwnicy są ochydni. Fakt, że gra nie rozgrywa się tylko w ciemnych lokacjach daje spore pole do popisu.
- różnorodność - zarówno przeciwnicy, lokacje, jak i sama rozgrywka w danych obszarach ulegają zmianie. Tworzy to mieszankę, która choć bywa dziwna (wilkołaki i wampiry w RE), nie pozwala się nudzić.
- czas ładowania gry - niby to zasługa nowej generacji, ale nie każda gra cross-genowa z tego korzysta. RE8 odpala się błyskawicznie, wczytuje stan gry w mgnieniu oka - wejście w świat tej produkcji następuje natychmiast. Tak powinno być z każdą grą.
- jeden moment w grze - najbardziej przerażający, ale jednocześnie bardzo mocny. Chwale ich za to, ale jednocześnie dziękuję, że to tylko ten jeden fragment gry. Kogoś w Capcom ostro poj****o. Domyślam się, że część graczy chciałaby aby takie było całe RE, tylko że to nie ta seria
.
- trochę czuć tutaj Bloodborne'owe klimaty, albo Van Helsinga.
- opcjonalni sub-bossowie
Co mi się nie podobało:
- cała różnorodność gry sprawia, że ma się poczucie, iż nic nie zostało wykorzystane w pełni. Zarówno poszczególne lokacje, jak i postacie, wszystko zostało lekko napoczęte. Village powinno być albo dłuższe (mi zajęło 12h), albo powinno skupić się tylko na części tego co zaprezentowało.
- fabuła gry - choć kupuje konwencję filmów klasy B, C, czy nawet D, jest tu trochę absurdów, które twórcy za późno próbują wyjaśniać i nie zawsze robią to w dobry sposób. Motywacje pewnych osób, ich zachowanie - nie ma to sensu. Nie podoba mi się też, iż gra próbuje udowodnić swoją przynależność do serii poprzez nawiązanie do poprzednich części, w tym RE1. Niby ma to ręce i nogi, ale jednocześnie tworzy niespójności, dziury w fabule i generalnie sposób przedstawienia powoduje, iż mam to gdzieś. Po co mieszać na siłę w czymś, co zostało ustalone lata temu?
- spora część lore jest zapisana w notatkach. Niby to jeden ze znaków serii, niby wiele gier tak robi, ale mam wrażenie, iż Capcom za bardzo na tym polega. Zwłaszcza, że pod koniec gry mamy coś co zostało prześmiewczo nazwane "lore room" - pokój, którego funkcją jest sprzedanie sporej części scenariusza poprzez masę książek, notatek i zdjęć. Serio Capocm, serio?
- główny bohater, który nie ma twarzy. Wydaje mi się, że wiem po co Capcom to zrobił w RE7 - aby gracz mógł się bardziej wczuć w grę, poczuć jakby to on był bohaterem historii. Według mnie działa to średnio, bo Ethan to nie Gordon Freeman, ma swój głos, swoją historię (nawet w zarysie). Jest dość nijaki, rzuca czasem wręcz żenujące teksty i generalnie ciężko się z nim jakoś szczególnie zaprzyjaźnić (może na poziomie ojcowskim, tu akurat jestem w stanie go zrozumieć). W RE8 brak twarzy stanowi duży problem, bo cut-sceny wciąż muszą być ukazywane oczami bohatera (co je ogranicza), a nawet kiedy tak nie jest, twórcy muszą kombinować jak tu ukryć jego wygląd. Jest to komiczne. Do tego stanowi ograniczenie dla Photo Mode (choć pewnie nie jest to jedyny powód, dla którego tak jest).
- gdzieś tak w 2/3 gry następuje większy nacisk na walkę, a jeden fragment gry (krótki, ale jednak) to istne Call of Duty. Według mnie następuje tutaj przekroczenie granicy, na której gra nieźle balansuje przez większość czasu. Bardzo prawdopodobne, iż jest to pozostałość po wcześniejszej wersji, gdy było więcej przeciwników.
- graficznie czuć, że to cross-gen. Przede wszystkim w aspektach technicznych odstaje od prawdziwie next-genowych tytułów - jakość tekstur bywa nawet słaba, podobnie liczne obiekty z alphą (gałęzie na drzewach) straszą topornością. Postacie, a przede wszystkim ich twarze, są dość sztuczne.
- brak VR - nie jest to funkcja, z której bym skorzystał, ale byłem pewny, że po RE7 każda część tej trylogii będzie to mieć. Według mnie po to też przeszli w fpp. Nic z tych rzeczy.
Podsumowując, RE Village to dobra gra. Nie wybitna, ale pozwala na niezłą zabawę i to właśnie widzę w odczuciach różnych graczy. Pod tym względem Capcom może uznać, iż osiągnął sukces. Czy jest to dobre RE? Zależy do czego porównujemy. Jeśli do RE1-3, to nie. Do RE4-6 już bardziej, choć i tutaj ma pewne braki. RE7 to inna gra, choć naturalnie sporo tu podobieństw (w końcu to jedna trylogia
). Czyli można by dojść do wniosku, że nie jest to dobre RE, choć nie mogę tego napisać z czystym sumieniem - w końcu są tu elementy innych części. I w tym jest właśnie problem. Choć Resident Evil pokazało, iż potrafi się zmieniać i nie boi się nowych kierunków, myślę, iż warto, aby twórcy przestali się kurczowo trzymać marki. RE7 i RE8 mogły, i według mnie powinny, stanowić nowe IP. Mają pewne kwestie wspólne z serią, ale jednocześnie bardzo odchodzą od niej, do tego stopnia, iż tytuł "Resident Evil" zaczyna im ciążyć. Stanowi zbyt wielkie ograniczenie i wszelkie odnośniki do starszych odsłon wydaja się doklejone tylko po to, aby gracze mogli odnaleźć nawiązania do serii. Skoro z RE4 Capcom był w stanie zrobić kilka gier, w tym jedną, która zapoczątkowąła nową markę (Devil May Cry), dlaczego tak bardzo boją się oddzielić to co nazywamy RE7 i teraz Village od Resident Evil? Śmiem twierdzić, że dla graczy, reklamowanie gry poprzez hasło "gra twórców serii RE" byłoby równie chwytliwe, jak samo RE. Część zespołów mogłaby dalej robić remake'i starszych odsłon, albo pracować nad kontynuacjami (może z przerwą, aby gracze jednak mogli zatęsknić
), zaś reszta tworzyłaby nowe IP bardziej nastawione na horror, albo akcję jak w Village. Zamiast tego seria coraz bardziej się rozwadnia, do tego stopnia, iż ciężko powiedzieć czym jest.
Co będzie w RE9?
Będziemy grać córką Ethana, Rose (co raczej nie powinno zaskakiwać po zakończeniu). Gra będzie bardziej w klimatach RE7, ale z wątkami paranormalnymi i mocami. Ethan pewnie powróci w jakiejś formie, a może nawet będzie głównym celem gry.
Dla mnie to pewnie będzie pas, ale zobaczymy, bo są też inne możliwości. Sporo zależy od sprzedaży, choć narzekań na mały poziom horroru trochę jest. Z drugiej strony nacisk na akcję także bardzo się podoba. Ciekaw też jestem remake'u RE4 - z jednej strony wydaje się zbędny, z drugiej widząc RE2 Remake i zbieżności z Village, jestem bardzo zainteresowany tym, co z tego wyjdzie.
Polecam, dla fanów serii i nie tylko, ale niech może gra nieco straci na wartości najpierw.
P.S. I jednak jest ściana tekstu, ale pewnie nieco bardziej skondensowana
.