Powoli przechodzę Kenę i jestem trochę zawiedziony. Rozgrywka nie jest niczym szczególnym, trochę walki, trochę eksploracji, która nagradzana jest jedynie czapeczkami dla tych czarnych maskotek biegających za bohaterką (albo kasą na czapeczki). To na co liczyłem jednak to piękna oprawa i niestety tego nie otrzymałem, a przynajmniej nie do końca. Gra jest ładna, ale jednocześnie ma dużo uproszczeń. Może nie powinienem oczekiwać jakości Ratcheta, z drugiej strony materiały promocyjne były konkretne. Mam wrażenie, że jest gorzej niż na zaprezentowanych materiałach, ale muszę to jeszcze sprawdzić. Dziwią mnie postacie, bo uproszczenia w enviro mogę jeszcze zrozumieć, ale postacie, do tego w cut-scenach, już nie.
Największym minusem jest jednak coś, czego się nie spodziewałem, a mianowicie poziom trudności. Gra jest stosunkowo łatwa, bo i same założenia nie są skomplikowane, ale do czasu. W pewnym momencie (w połowie, albo 3/5 gry) jest boss, przy którym następuje duży skok trudności. W tym momencie wychodzą też bolączki gry, na które wcześniej można było przymknąć oczy - praca kamery, namierzanie przeciwnika, hit boxy, system leczenia. Nie rozumiem tego, to nie powinna być tego typu gra. A jeśli miała być, to od początku źle to robi. Widziałem gdzieś opinię, że to jak gry From Soft - chyba pochodzą od ludzi, którzy nie grali/nie rozumieją tych tytułów, bo różnice są duże. To nie trudność wynikająca z designu... no dobra wynika z designu, ale według mnie złego. Boss np. rzuca się na gracza i pomimo zrobienia uniku i tak łapie gracza. W innych grach taki unik by się udał. W sumie najlepszą opcją w takiej sytuacji (poza szczęściem) jest strzał z łuku w lampę zawieszoną na szyi przeciwnika. Problem w tym, że lampa ma mały hit box i rusza się na fizyce, więc nawet pomimo zwolnienia czasu do przymierzenia i tak można spudłować. System leczenia opiera się na kwiatkach, które są na arenie - z reguły są dwa. Można ich użyć tylko, jeśli ma się napełnioną "kulkę umiejętności" - używa się ich do specjalnych ataków, do leczenia i dodatkowych interakcji z przeciwnikami. Problem w tym, że są tylko dwa kwiatki, do tego nie leczą w całości, a ich użycie jest ograniczone przez wspomniane naładowanie umiejętności oraz ustawienie na mapie (trzeba je namierzyć kamerą z odpowiedniej odległości). Nie można więc za bardzo polegać na tym systemie.
Podchodziłem do tego już chyba ze 12 razy, w tym przez połowę próbowałem grać agresywnie, w zasadzie się nie leczyć. Byłem raz dość blisko. Jest to raczej frustrujący moment w tytule, który raczej nie powinien taki być. Do tego czuję, że to nie jest moja wina, nie chodzi o "git gud", tylko o zły design. Już dwa razy zostawiłem grę na kilka dni, tak bardzo zniechęcający jest dla mnie ten fragment. Pewnie spróbuje raz jeszcze i jeśli się nie uda to albo zostawię Kenę bez jej ukończenia, albo zmienię poziom trudności (nie chcę tego robić, a fabuła gry nie sprawia, że chcę poznać dalszy ciąg). Szkoda, liczyłem na coś innego.
EDIT: Boss padł za pierwszym razem przy trzecim podejściu. Nie wiem, czy zmieniali coś w patchu (chyba nie), ale się udało - choć nie czułem, że jest łatwiej, ale może poprawili kolizję lampy, bo miałem wrażenie, że trafiałem częściej. Może po prostu miałem więcej szczęścia. Oby więcej takich starć nie było.
Choć fabuła nie jest niczym specjalnym, to jednak pewien wątek złapał mnie za serce. To chyba jednak efekt bycia ojcem.