KINO - oczywiście. Ale jak to jest - jak już je otworzą, to puszczają same syfy, a jak nie syfy, to nikt nie przychodzi. I tak to już bywa, że na 80% seansów przybywa tylko jeden smutny gość ze zkwaszoną mina, po to, żeby po kwadransie oczekiwania usłyszeć od zaznajomionego już operatora: "Przykro mi - znowu tylko pan przyszedł..."