No o tym jest kawałek.
Mój ziom ma dziecko, dziecko ma zabawki, a wśród zabawek,
jest gąsienica, która recytuje alfabet. Autentyk!
Jak ją wcisnąć w brzuch to gra piosenki,
w których słowa mają poprzestawiane akcenty.
Co to za idiota, czy idioci tak tępi,
że sprzedają coś co uczy dziecko, że niebo jest błękitne?!
Błękitne! Dobra - myślę - skończ ten teatrzyk.
To nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy.
(...)
Następnie słyszę taki strumień,
Że w dwutysięcznym jedenastym padł najbardziej "przekonywujący" argument,
i że zwłaszcza "drugi maj" dał asumpt,
i że to "wyłancza" wszelkie dyskusje w tym "okresie czasu",
i że to w "cudzysłowiu" killer.
Słucham i czuję, że jeszcze jedno zdanie i będę miał wylew.
Rzuciłbym kamieniem, ale rzuca ten, kto rzucać ma czym,
więc to "nic nie świadczy", to "o niczym nie znaczy".