Moim zdaniem takie myślenie o Nintendo on ma jedną bardzo powazną wadę.
Otóż jeśli założymy, że na filmiku ów znaczek zapytania odpowiadał za to co pokazano na E3 na Revolution... To w takim razie - dlaczego nie zdołano zapakować tego do jednego urzadzenia? W jakim celu zrobiono rozróznienie na Revolution i Tyłek (takie miałem skojarzenie jak zobaczyłem przedziałek i półkolisty kształt)? Wychodzi na to że trzeba kupić dwa - a właściwie nawet trzy - sprzęty aby móc się bawić.
A w takiej sytuacji nie ma możliwości, żeby firma nie policzyła sobie za wszystkie urządzenia oddzielnie. I wtedy Revolution mogłoby być najdroższą zabawką ze wszystkich.
Po za tym w takiej sytuacji sporo jak sądze rozwiązań było kopletnie bez sensu. Mielibyśmy do czynienia z urzadzeniem dysponującym TRZEMA napędami optycznymi, z których dwa wykonywałyby prawie dokładnie tą samą pracę. No bo jeśli już to co pokazano ma odczytywać gry i filmy - no to po co w móżdżku kolejny napęd? I jeszcze jeden - jak się zdaje nagrywarka? A przeież każdy napęd to ryzyko awarii i zwiększony pobór prądu. I co z obsługą? Konsola to nie pecet, gdzie kable to konieczność. Powinno się ją podłączyć do telewizora i sieci - i na tym koniec. Tu jednak musielibyśmy się bawić w podłaczenie jeszcze Revolution do mózgownicy.
A pady? Jeśli będą bezprzewodowe to będzie potrzebna ładowarka.
Czy rewolucja za którą zapłaci się najwięcej spośród wszystkich konsol , która jest najbardziej kłopotliwa w obsłudze, ze skłonnością do wywoływania bólu głowy i oczu, oferująca najgorszą oprawę ze wszystkich nextgenów, praktycznie uniemożliwiająca zabawę z innymi osobami w tym samym pomieszczeniu, faktycznie jest aż tak przełomowym i wspaniałym rozwiązaniem?