Powiem tak - osobiście nie wierzę w moce nadprzyrodzone, bogów, aniołów, itp. To bardzo "romantyczne" i może nawet lepiej byłoby, gdyby istniały takie rzeczy (może istnieją, a to ja jestem ignorantem - nie wiem), ale do mnie to nie dociera. Jeśli ktoś znajduje w tym otuchę, siłę do życia i wiarę w lepszy swiat i ludzi - powinien wierzyć, bo to mu przyniesie szczęście i ukojenie. Jestem jednak przeciwny wpajaniu komukolwiek, a mówię tu głównie o tołkowaniu małym dzieciom od małego przez katachetów i tym podobnych, że to i to istnieje, to i tak jest dobre i złe, i właśnie tak i tak mają w życiu mysleć i postępować, bo inaczej ich egzystencja nie ma sensu. Niech każdy ma wolną wolę i czysty umysł - wtedy sam zadecyduje, co jest słuszne i dobre dla niego samego. Dawno temu ludzie sami stworzyli sobie bogów, bo chcieli (MUSIELI!!) jakoś wyjaśnić to, skąd się wzięli oni sami i to co ich otacza. Dzisiaj ludzie mają już dla tych założeń alternatywę i od nich samych niech zależy w co chcą wierzyć i myśleć. Co do życiu po śmierci - według mnie to jest tak: człowiek to tylko nieco lepiej rozwinięte zwierze, organizm, jak każdy inny. Gdy umiera ciało, to zatrzymuje się praca wszystkich narządów, więc i mógu, a to własnie on jest odpowiedzilny za naszą świadomość i myślenie. NIe ma swiadomości - nie ma nas.
A nawet jeśli jest życie po śmierci (w co jednak nie wierze...) - uważam się za porządnego człwieka, nie wyrządzam krzywdy inneych i postępuję zgodnie ze swoim sumieniem. I myślę, ze nie muszę chodzić do świątyni, żeby to udowodnić światu. A wiarę, religię i obrzędy traktuję jako cześc tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Wspaniałej tradycji. Nie sposób na życie.