Onizuka jest o tyle fajny, że to nie tylko świetna komedia, ale i w pewnym sensie dramat (świetnie pokazuje i hipokryzję wszelkich władz, nauczycieli i tych którzy nazywają siebie wzorem).
Mój cytat, z innego forka:
"Oglądnąłem dzisiaj nareszcie Vexille i kurde- ale crap!
Nie lubię tego stylu animacji komputerowej, przybliża anime jeszcze bardziej do hollywoodzkich produkcji, a to jest ogromny regres.
W Appleseed też mnie to denerwowało, ale tam przynajmniej była dośc intrygująca fabuła i oglądało to się bardzo przyjemnie ostatecznie.
Źle, jeśli w 90% byłem w stanie przewidzieć dalszy ciąg filmu już po 10 minutach, włącznie z zakończeniem i lekcją moralną.
No właśnie- fabuła jest niedorzeczna. Gdyby sięgnięto po klasyczną animację, jestem pewien że byłoby lepiej, bo w ten sposób anime pozbawione jest tej swojej otoczki pewnej fantastyki i umowności. Sztuczność i absurdalność razi tym mocniej, im bardziej film przypomina standardową aktorską produkcję.
Niektóre sceny powaliły swoją naiwnością i brakiem logiki- desant z samolotu, w pancerzu (gearze) na dworek? Tam powinien zostać kilometrowy krater po lądowaniu takiej rąbanej bomby!
Inne, jeszcze lepsze- lot buggy z przymocowanym jakimś silnikiem rakietowym (fak!), sterowany kierownicą i pasażerowie bez kasku i owiewki? To za dużo absurdów jak dla mnie. Naprawdę, gwiezdne wojny są bardziej realistyczne.
Muzyka, mimo że Paula Oakenfolda, jest biedna, kreska (grafika?) na takim samym poziomie co Appleseed.
Że tak powiem- rozczarowanie maksymalne, już seria Devil May Cry anime była bardziej wciągająca.
Tak 3/10"