Kojima na swoim blogu mówił, jak to MGS1+2+3 był trylogią, ale zrozumiał, że musi dopowiedzieć jeszcze kilka rzeczy i dlatego wrócił do MGS4. Całkiem niezły wpis o zmaganiu się z własnymi słabościami, poczuciem upływającego czasu, itd. W końcu Kojima ma 42 lata.
Tak sobie myślę, chciałbym aby Snake na końcu MGS4 zginął. Pokonał wszystkich, zabił ostatniego bossa, po czym zapalił papierosa, zasalutował, i wyleciał w powietrze od wybuchu który sam spowodował aby zniszczyć Metal Gear'a. Sorry, ale nie wyobrażam sobie aby Snake mógł zginąć inaczej niż w walce. A ciągnąć to w nieskończoność będzie głupio.