Dla MGS 4 to gra bardzo dobra gdyż ma wszystko co najlepsze z poprzednich części. Bossowie są jednymi z najstraszniejszych zwłaszcza te krzyki, płacze i inne odgłosy w tle podczas walk, a Crying Wolf to już koszmar pierwszy raz bałem się w nocy grać raz ze Baza Shadow Moses pusta i ponura, zamieć co potęguje klimat i ten Boss co zjawia się znikąd i na dodatek te krzyki wrr.
Jednak wkurza w MGS Johnny (Akiba) to jest kompletna parodia, ponadto brakuje mi tej powagi co była w poprzednich częściach np. Snake zmierza ku mikrofali i czuć klimat, powage a tutaj zaraz filmik jak JOHNNY oświadcza się Meryl i te ich wygibasy ... dużo jest takich momentów które psują całość np. w 3 akcie jak Snake w Kościele gada z Otaconem o zniknięciu Naomi i ta postać w płaszczu i kapeluszu.
Przechodząc tą grę wiecej aniżeli raz te elementy już tak nie wkurzają, ale wraz z pierwszym podejściem miałem dziwne odczucia czy aby napewno grał w MGS'a