System Wars (PS3/X0/WII/PC/Inne...)

[Juras]

2. Gówno żem grał? GregZPL - i na Xbox Live i na PSN. Sam se sprawdź. Chyba nie ma wysoko ocenianej gry w tej generacji w którą bym nie grał. Platforma dowolna

Tym bardziej podtrzymuję, co napisałem. Co ciekawszy tytuł to zazwyczaj włożony do napędu/ tudzież tutorial lub pierwszy rozdzialik zaliczony. Takie granie to se wiesz.
A granie w gry, bo są wysoko oceniane to już w ogóle bez komentarza.

[andryush]

W sumie też bym pograł, fajnie się grało podczas testowego miesiąca XBL, ale niestety też nie miałem zamiaru płacić za coś co konkurencja miała za darmo

[Greg]

Juras: przykłady

[Mrocz]

Bo IMO jest więcej exów na 360 wartych ogrania niż 1-2

Póki co exy które mi się NAPRAWDĘ podobały to Wiedźmin 2, Forza 4 i seria Halo.  W Gearsy 1 grałem na PC i jakoś mnie nie ciągnie do dwójki i trójki, no ale w końcu kiedyś spróbuje.

Natomiast w Alan Wake'a 0 podjary, zagrałem kiedyś i mi nie pasował, wątpię by chciało mi się marnować czas na dawanie drugiej szansy tej grze.

[Castor Krieg]

Póki co exy które mi się NAPRAWDĘ podobały to Wiedźmin 2, Forza 4 i seria Halo.  W Gearsy 1 grałem na PC i jakoś mnie nie ciągnie do dwójki i trójki, no ale w końcu kiedyś spróbuje.

Wiedźmin 2 nie jest exclusive na X360. Jeśli coś jest na PC = nie jest to exclusive.

[Juras]

Juras: przykłady

http://psnprofiles.com/trophies/Castlevania-Lords-of-Shadow/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/Demons-Souls-EU/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/Trine/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/WipEout-HD/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/YAKUZA-3/GregZPL

[Juras]

Bo IMO jest więcej exów na 360 wartych ogrania niż 1-2

Póki co exy które mi się NAPRAWDĘ podobały to Wiedźmin 2, Forza 4 i seria Halo.  W Gearsy 1 grałem na PC i jakoś mnie nie ciągnie do dwójki i trójki, no ale w końcu kiedyś spróbuje.

Natomiast w Alan Wake'a 0 podjary, zagrałem kiedyś i mi nie pasował, wątpię by chciało mi się marnować czas na dawanie drugiej szansy tej grze.

Mi z exów na PS3 najbardziej podobały się: Dark Souls JP, Star Ocean The Last Hope International i FFXIII JP.

[Juras]

Póki co exy które mi się NAPRAWDĘ podobały to Wiedźmin 2, Forza 4 i seria Halo.  W Gearsy 1 grałem na PC i jakoś mnie nie ciągnie do dwójki i trójki, no ale w końcu kiedyś spróbuje.

Wiedźmin 2 nie jest exclusive na X360. Jeśli coś jest na PC = nie jest to exclusive.

Nie troluj.

[Mrocz]

Wiedźmin 2 nie jest exclusive na X360. Jeśli coś jest na PC = nie jest to exclusive.

Bleh, zapomniałem wspomnieć, że chodziło mi tylko o konsole. Na PC nie gram, (nie mam odpowiedniego kompa) więc dla mnie tylko na Xbox360 mogłem w to zagrać.

[Greg]

Juras: przykłady

http://psnprofiles.com/trophies/Castlevania-Lords-of-Shadow/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/Demons-Souls-EU/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/Trine/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/WipEout-HD/GregZPL
http://psnprofiles.com/trophies/YAKUZA-3/GregZPL

Castlevania - odpuściłem po kilku godzinach. Nie lubię slasherów. W Demon`s Souls wkurzała mnie upierdliwość tej gry (sztuczne wydłużanie czasu gry poprzez odradzanie się przeciwników, których pokonanie to nie kwestia skilla a kwestia długiego czasu), kamera. Trine leży na dysku czekając na swoją kolej. Są lepsze platformery w tej generacji, więc Trine dostanie swoją szansę później. Albo wcale. W Wipeout HD mam zrobione prawie całe Fury, robię sobie tą grę powoli. Trofea wiadomo jak się tam ładują. Yakuza za bardzo mi się spodobała żeby zacząć grać w serię od trójki. Jako, że szykuje się reedycja 1 i 2 bankowo przejdę całą serię. Wydaje się być osom. To tyle? Czy coś jeszcze?

[Ryo]

sztuczne wydłużanie czasu gry poprzez odradzanie się przeciwników, których pokonanie to nie kwestia skilla a kwestia długiego czasu

Nie rozumiem zbytnio.

[Greg]

Idę na bossa/subbossa/trudnego przeciwnika. Po drodze mam do pokonania milion chłopków, którzy nie są trudni do pokonania (pod warunkiem koncentracji), ale ich pokonanie jest czasochłonne. Boss rozwala mnie dwoma strzałami zanim poznam na niego taktykę (normalne w trudnej grze). Odradzam się. Na drodze do bossa staje mi znowu ten milion chłopków. Przedarcie się przez nich zajmuje n czasu. Dochodzę do bossa, boss mnie rozwala. Itd itp. Ze 3 razy stracę życie, bo rozwalą mnie, z braku koncentracji, właśnie te pionki.
Na tym polega trudność gry? Nie, bo co w tym trudnego. To sztuczne wydłużanie czasu gry, dosyć chamskie. Nie mam ani czasu ani ochoty grać w grę, która wyciąga ode mnie czas w taki sposób

[Juras]

sztuczne wydłużanie czasu gry poprzez odradzanie się przeciwników, których pokonanie to nie kwestia skilla a kwestia długiego czasu

Nie rozumiem zbytnio.

Boś gupi:(
Wiadomo że w drejkach i mareczkach skilowo siedzisz za murkiem i paczysz aż Ci się życie zregeneruje jak w życiu prawdziwym gdzie Ci się słabo zrobi to skilowo siadasz na murku i po chwili już Ci się słabo nie robi , tudzież w alananie zacytuję z internetu:

Stanie pod latarniami pomaga na regeneracje sił w przypadku gdy ekran robi się czarny.

jak w życiu prawdziwym gdzie człowiek umordowany z roboty wraca i mu się czarno przed oczyma robi to się skilowo latarni podeprze i czarno przed oczami już mu się nie robi , tudzież te panie trudniące się zawodem gdzie żywotność wymagana nie na darmo pod latarnią skilowo stoją.
Nie to co jakieś japońskie sztuczne wydłużane przeciwnikami się odradzającymi które Cię zabiją długim czasem a nie skilem.

No i byłbym zapomniał dodać, że jak w powyższych jakimś cudem się zginie, to nie trzeba po raz kolejny zabijać milion chłopków tylko skilowo przenosisz się do następnego rozdziału.

[Juras]

Idę na bossa/subbossa/trudnego przeciwnika. Po drodze mam do pokonania milion chłopków, którzy nie są trudni do pokonania (pod warunkiem koncentracji), ale ich pokonanie jest czasochłonne. Boss rozwala mnie dwoma strzałami zanim poznam na niego taktykę (normalne w trudnej grze). Odradzam się. Na drodze do bossa staje mi znowu ten milion chłopków. Przedarcie się przez nich zajmuje n czasu. Dochodzę do bossa, boss mnie rozwala. Itd itp. Ze 3 razy stracę życie, bo rozwalą mnie, z braku koncentracji, właśnie te pionki.
Na tym polega trudność gry? Nie, bo co w tym trudnego. To sztuczne wydłużanie czasu gry, dosyć chamskie. Nie mam ani czasu ani ochoty grać w grę, która wyciąga ode mnie czas w taki sposób

Czyli wadą tej gry jest to, że nie przechodzi się sama.
A niektórzy tu się bulwersowali, że Nintendo chce wprowadzić do marianów opcje samoprzechodzenia, a przecież oni chcieli tylko nie wydłużać w chamski sposób czasu gry.

[Figaro]

Idę na bossa/subbossa/trudnego przeciwnika. Po drodze mam do pokonania milion chłopków, którzy nie są trudni do pokonania (pod warunkiem koncentracji), ale ich pokonanie jest czasochłonne. Boss rozwala mnie dwoma strzałami zanim poznam na niego taktykę (normalne w trudnej grze). Odradzam się. Na drodze do bossa staje mi znowu ten milion chłopków. Przedarcie się przez nich zajmuje n czasu. Dochodzę do bossa, boss mnie rozwala. Itd itp. Ze 3 razy stracę życie, bo rozwalą mnie, z braku koncentracji, właśnie te pionki.
Na tym polega trudność gry? Nie, bo co w tym trudnego. To sztuczne wydłużanie czasu gry, dosyć chamskie. Nie mam ani czasu ani ochoty grać w grę, która wyciąga ode mnie czas w taki sposób

lol

[Greg]

Dobre argumenty. Szczególnie te lol mnie przekonało. Szkoda czasu na to marne forum.

[svonston]

Dobre argumenty. Szczególnie te lol mnie przekonało. Szkoda czasu na to marne forum.

To sio.

[Figaro]

Idę na bossa/subbossa/trudnego przeciwnika. Po drodze mam do pokonania milion chłopków, którzy nie są trudni do pokonania (pod warunkiem koncentracji), ale ich pokonanie jest czasochłonne. Boss rozwala mnie dwoma strzałami zanim poznam na niego taktykę (normalne w trudnej grze). Odradzam się. Na drodze do bossa staje mi znowu ten milion chłopków. Przedarcie się przez nich zajmuje n czasu. Dochodzę do bossa, boss mnie rozwala. Itd itp. Ze 3 razy stracę życie, bo rozwalą mnie, z braku koncentracji, właśnie te pionki.
Na tym polega trudność gry? Nie, bo co w tym trudnego. To sztuczne wydłużanie czasu gry, dosyć chamskie. Nie mam ani czasu ani ochoty grać w grę, która wyciąga ode mnie czas w taki sposób

Strzelam że masz już trochę lat na karku. Widać to po takim psioczeniu. Narzekasz na kręgosłup gry, na WALKI. Te bitwy "z milionami chopków", to właśnie główny fun tej gry. Ta koncentracja o której wspominałeś, fakt, że byle jaki słabiak może Cię zabić jak nie uważasz, to jest właśnie ten masochistyczny fun. A co do bossów... To chyba przesadzasz? Wiadomo że nie pokonasz ich od razu, i to w takiej grze. Jeśli to jest chamskie, to jak nazwiesz gry z NES-a gdzie po trzech żytkach już grasz OD NOWA. Wooow, to dopiero było sztuczne wydłużanie czasu. A jednak ludzie grali. Rozleniwiliście się, gracze po 20tce.

Naturalnie to normalne, że tak marudzisz. Tobie ta gra po prostu nie podeszła. Ona jest właśnie dla ludzi starej daty, którzy dalej kochają grać w te gry, które faktycznie coś od Ciebie wymagają.

[Ryo]

Idę na bossa/subbossa/trudnego przeciwnika. Po drodze mam do pokonania milion chłopków, którzy nie są trudni do pokonania (pod warunkiem koncentracji), ale ich pokonanie jest czasochłonne. Boss rozwala mnie dwoma strzałami zanim poznam na niego taktykę (normalne w trudnej grze). Odradzam się. Na drodze do bossa staje mi znowu ten milion chłopków. Przedarcie się przez nich zajmuje n czasu. Dochodzę do bossa, boss mnie rozwala. Itd itp. Ze 3 razy stracę życie, bo rozwalą mnie, z braku koncentracji, właśnie te pionki.
Na tym polega trudność gry?

Widzisz, kwestia skilla, motywacji i chęci. Gra wynagradza wytrwałość i daje mega satysfakcję. Wolę to niż 'samograje', które fikcyjnie dają uczucie madafaki, że rozwaliłem milion osób jednym przyciskiem.

Powiedziałbym nawet, że DS oddziela mężczyzn od chłopców.

[andryush]

Czytając to wszystko wyżej, przypomniały mi sie czasy Pegasusa i przechodzenie gier od początku do końca za jednym zamachem... tam to trzeba było miec skilla Żadnych save'ow.

[Juras]

Przyznaję, że jestem kałrzalową cipką i zmykam stąd, bo mi głupio.

Pa.

[el becetol]

Czytając to wszystko wyżej, przypomniały mi sie czasy Pegasusa i przechodzenie gier od początku do końca za jednym zamachem... tam to trzeba było miec skilla Żadnych save'ow.

No ale dla sprawiedliwości dodajmy że większość gier która nie miała kodów w międzyczasie była do przejścia w godzinę. Pamiętam na amidze takie sidecroll shootera w którym leciało się osą, ginąłeś od jednego strzału, bez kodów na poziomy, więc trzeba było przejść całość za jednym zamachem, a że akcja non stop to z miesiac mi zajęło przejście jej. A jak mi się w końcu udało i spojrzałem na zegarek to okazało się ze cała gra to jakieś 30 minut 

Pomyśl że dziś ktoś wydaje grę która trwa pół godziny, albo grę która trwa 10 godzin w której giniesz od jednego ciosu i musisz zaczynać od początku. Żadne z tych rozwiązań by nie przeszło.

[Kert]

Wystarczy napisać o świeżym Rayman Origins, które ma checkpointy na każdym poziomie (każdy jest podzielony na 3 tzw. sekcje i autosave na początku każdej), nieograniczoną liczbę powtórzeń i przy zebraniu "serducha" umożliwia jedną skuchę, a gracze i tak narzekają na trudność tej gry (w tym i ja, bo niektóre poziomy są frustrujące). Jednak do trudności starych platformówek nie ma nawet podbicia, ale też trzeba oddać Ubi, że Rayman jest grą na parę godzin, a nie na 30 min.

[andryush]

No, schematy z NESa raczej nie przejdą przy obecnej generacji. Jednak jestem za robieniem trudniejszych gier, bo to co dzisiaj nam serwują to w większości jakieś bezstresowe niewiadomo co.
Save'y czy checpointy naturalnie są potrzebne w trudnych grach, i oczywiscie gra tez nie moze byc rozrywką na 30 minut.

Kiedyś to było coś, przejść takiego Ninja Gaiden od początku do końca, rozwalić ostatniego bossa bez straty życia...satysfakcja gwarantowana. Dzisiaj lecę z singlem BF3 żeby jak najszybciej go skończyć i grać sobie spokojnie w multi.

[Kert]

Czasy przechodzenia gier na jednym życiu umarły śmiercią naturalną, jak salony z automatami. Metal Sluga nie przeszedłem nigdy na jednym żetonie, choć doszedłem do tego przejebanego poziomu z kosmitami, ze scroll shooterami też ciężko było. Ach, czasy na automatach, dym papierosowy, spelunowe klimaty, kumple ciorający w Tekkena, Raidena i zakłady, kto dalej poleci na jednym żetonie. Gdzie te kurwa klimaty. Znajomek ma w domu automat i wgrane romy z przebojami salonów gier, ale to już nie to samo.

[Ryo]

Czasy przechodzenia gier na jednym życiu umarły śmiercią naturalną, jak salony z automatami. Metal Sluga nie przeszedłem nigdy na jednym żetonie, choć doszedłem do tego przejebanego poziomu z kosmitami, ze scroll shooterami też ciężko było. Ach, czasy na automatach, dym papierosowy, spelunowe klimaty, kumple ciorający w Tekkena, Raidena i zakłady, kto dalej poleci na jednym żetonie. Gdzie te kurwa klimaty. Znajomek ma w domu automat i wgrane romy z przebojami salonów gier, ale to już nie to samo.

Hehe, czyżbyś czytał moją Rozkminę?

http://gameonly.pl/news/rozkmina-z-czerwonego-fotela-gracze-na-salonach

Czasy przechodzenia gier na jednym życiu umarły śmiercią

W Max Payne 3 jest Trophy za przejście gry na jednym życiu. Taka mała namiastka tego, co było kiedyś.

[svonston]

Ja ostatnio z kumplem bedac w CH Reduta przysiadlem do pogierkowania w "samochody" - fotel, plastikowa kierownica latajaca na wszytkie strony i sciganie sie z przeciwnikami po zamknietych torach z grafika jak z NFS II; musicie kojarzyc klimat z wypadow nad morze za dzieciaka. Gralismy za 2 zl jak debile ze 30 minut, bo bylo do pierwszej skuchy. Na dwa fotele, nas dwoch i kilku przeciwnikow. Ekstra klasa.

[Kert]

Czasy przechodzenia gier na jednym życiu umarły śmiercią naturalną, jak salony z automatami. Metal Sluga nie przeszedłem nigdy na jednym żetonie, choć doszedłem do tego przejebanego poziomu z kosmitami, ze scroll shooterami też ciężko było. Ach, czasy na automatach, dym papierosowy, spelunowe klimaty, kumple ciorający w Tekkena, Raidena i zakłady, kto dalej poleci na jednym żetonie. Gdzie te kurwa klimaty. Znajomek ma w domu automat i wgrane romy z przebojami salonów gier, ale to już nie to samo.

Hehe, czyżbyś czytał moją Rozkminę?

http://gameonly.pl/news/rozkmina-z-czerwonego-fotela-gracze-na-salonach

O, widzisz.
Z własnego doświadczenia też wyniosłem. Miałem o tyle szczęścia, że przy zajezdni autobusowej, na której wysiadałem w drodze z/do szkoły, stała buda frytki/hamburgery i wynajął to swego czasu gość z postanowieniem stworzenia tam salonu gier. Zdziwiło mnie, że ta miejscówka tyle się utrzymała (jakieś 4 lata). Potem zaczęły kręcić się dziwne typy i w mordę można było łatwo zebrać (w bezpośrednim sąsiedztwie jest areszt). Teraz to wspominam z rozrzewnieniem, bo z tamtej ekipy już nikt się nie ostał. Wszyscy wyjechali za robotą, pożenili się, własne sprawy, etc. Jeden tylko na tyle się wkręcił, że z sentymentu kupił automat i wkręcił tam bebechy do odpalania romów i emu. Jego kobita strasznie pyszczyła, ale pierwszy raz na domowej imprezie po prostu zwariowałem i od razu nam się nostalgia 100% wkręciła po odpaleniu Caddilacs & Dinosaurs, Punishera, Golden Axe, przy okazji wspominki starych znajomych, etc. Grube klimaty i

Ekstra klasa