Tak - posiłek bez mięsa to nie posiłek. W końcu nie po to moi przodkowie wywalczyli sobie odpowiednie miejsce w łańcuchu pokarmowym, by teraz sobie nie poszaleć. Tak więc mięso nade wszystko. Najsmaczniejsze było z Konstaru, zawsze kupowałem, ale ostatnio nie wiem czemu zniknęło ze sklepów. Pewnie tak jak wszystko dobre poszło na eksport. A na codzień to mięso z zabitych kurczaczków, prosiaczków i cielaczków (podobno pieski też nie są najgorsze): klasyczny schabowy (tylko że muszę mieć ubity "na papier") z dobrą panierką, bitki, udka, skrzydełka, kurczaki z rożna, świński ryj w kapuście, klopsy, gołąbki (tak to się u mnie w regionie przynajmniej zwie), de volai, lasagne (nie będe ukrywał że zainteresował mnie tą potrawą Garfield i słusznie), ... zresztą cały dzień bym wymieniał - z mięsa można zrobić wszystko (jeden taki doktor stworzył nawet potwora i ożywił go piorunem - dlatego ważna zasada, jeść trzeba szybko).
Tyle na teraz, bo ide sobie zrobić śniadanie. Ale ogólnie - Von Zay je wszystko co dobre.