Babka ucząca hiszpańskiego jest katastrofalna (mexykanka)- nawet dogadać się nie można, bo angielskiego za dobrze nie zna. Za to jutro będę miał zapewne Advent Children od kumpla- najwyższy czas. Poznałem b. "ciekawych" znajomych w Tarnobrzegu- człowieka "kometę", filozofa, który przekonywał po pijaku, że Ge-forcy są lepsze od Radeonków (składa kompy w jakiejś firmie), oraz grupę miejskich motocyklistów, którzy jak na kozaków przystało, po pijaku osunęli się na ziemię i w takich cyrkowych pozycjach spali. No ale blachy zobowiązują.