graffiti. Spoko, są ludzie, którzy naprawdę malują lepiej, niż u mnie na uczelni na kierunku artystycznym. Ale pasi mi to tylko wtedy, kiedy art jest zrobiony na jakimś murku, który jest krótko mówiąc- bezpański. Widząc malunki na garażu sąsiada, nie daj Boże domach rzygać mi się chce, jak niektórzy nie mają mózgu.
Apropo gadania o skejtach. wkur**a mnie jak ktoś porównuje deskarzy do tępaków, którzy stoją na klatkach i gadają od 6 rano o tym jak się najarali/nawciągali/nawąchali 2 godziny temu i tępą muzyką, którą jarają się 12 letnie panny ('reprezentuje biede'). Jeżdżę na desce od kilku dobrych lat i naprawdę boli, jak porównują deskorolkowców do przedstawionych wyżej przykładów.
Dodatkowo rozwala mnie pogląd dzieciaków. Pracuję w podstawówce i jestem czasem świadkiem tak żałosnych scen, że często nie obchodzi się bez komentarza z mojej strony. Dzieciaki jarają się tym, że ktoś bredzi o ziole, malują zioło na ścianach i kupują se czapki z ziołem na targu. Nie wiem zatem, czy muzyka (jeśli tak można nazwać gadanie pod rytm skradzionego jakiemuś wykonawcy utworu), którą śpiewają "życiowi ludzie" (tak się określają - LOL) ma opowiadać o życiu, skoro interesuje ona tylko niedojrzałą dzieciarnię, która IMO bardzo interesuje się jak jest po ziółku, o którym śpiewał ich ulubieniec (ciekawe, czy wiedzą, że ich ulubieniec zakończył edukację na 4 podstawówce). Nie krytykuję całego Hip-Hopu, do niektórych mam duży respekt, ba, niektórych nawet znam osobiście i są to osoby bardzo oddane swojej pasji, pracujące i starające się zdobyć wykształcenie. Jednak czasem czytając i oglądając brednie coniektórych żałuję, że Papieżem nie został murzyn.